Wiadomości z Rosji

Znajdujesz się na blogu, który zawiera przetłumaczone przez jego autorkę, w sposób mniej lub bardziej dosłowny, artykuły zaczerpnięte z rosyjskich portali internetowych, pogrupowane w kilka kategorii, razem tworzące ciekawą, kolorową mozaikę, pozwalającą na spojrzenie na Rosję z wielu perspektyw i zafascynowanie się jej różnorodnością. Pod każdym tłumaczeniem zamieszczone jest nazwisko autora tekstu, źródło oraz data publikacji, o ile jest wiadoma. Serdecznie zapraszam do lektury bloga, w którym każdy odwiedzający z pewnością znajdzie coś interesującego.



poniedziałek, 11 lipca 2011

Wojska rosyjskie w Arktyce

Rosja tworzy wojsko arktyczne: w regionie sformowane zostaną dwie brygady Ministerstwa Obrony. Co będą ochraniać?

O idei utworzenia wojsk arktycznych po raz pierwszy zrobiło się głośno kilka lat temu. Została zapisana w „Podstawach polityki państwowej Federacji Rosyjskiej w Arktyce do 2020 roku” – strategicznym dokumencie, zatwierdzonym przez prezydenta. Od tamtej pory władze nieustannie odżegnywały się od właściwej inicjatywy: jeszcze jesienią zeszłego roku przedstawiciel Rosji w Radzie Arktycznej Anton Wasiliew przekonywał społeczność światową, iż nie planuje się rozmieszczać w regionie żadnych specjalnych wojsk. I oto, okazuje się, plany mimo wszystko są: zgodnie z oświadczeniem ministra obrony Anatolija Serdjukowa, kwestia utworzenia dwóch arktycznych brygad jest obecnie omawiana w Sztabie Generalnym. Zgodnie z przewidywaniami samego Serdjukowa, brygady mogą zostać rozmieszczone w Murmańsku albo Archangielsku, a ich tworzenie będzie opierać się na doświadczeniu Finlandii, Szwecji i Norwegii. Co więcej, niedawno mówiono o tym, że wyspecjalizowane arktyczne oddziały będą rozwijać się na bazie 200-ej brygady strzeleckiej zmotoryzowanej, rozmieszczonej w Pieczendze (około 100 km od Murmańska). Eksperci wówczas przypuszczali, iż stanie się to polem dla ćwiczenia działań w poważnych warunkach. Ciekawe, że krajowi specjaliści z powodzeniem pracują i z osobliwym „arktycznym specnazem” – fokami. Zwierzęta te mogą nie tylko ochronić człowieka, ale, na przykład, komunikować się na głębokich wodach i nawet dają sobie radę z naruszycielami.

Co będą ochraniać arktyczne wojska? Cena przedsięwzięcia – przykładowo 25 procent ogólnoświatowych zapasów ropy i gazu, zalegających pod lodami Arktyki. Miejsca te są także bogate w ryby, a na tle globalnego ocieplenia Arktyka jest interesująca również jako nowy szlak transkontynentalny. W rezultacie stosunek świata do regionu gwałtownie się zmienił: pretenduje dziś do niego osiem krajów (Rosja, USA, Kanada, Dania, Finlandia, Szwecja, Norwegia i Islandia), i większość ekspertów jest pewna, iż bez demonstracji się nie obejdzie.

Zresztą, póki co Rosja nie może się niczym szczególnym pochwalić: według danych Centrum Wojskowego Prognozowania, dzisiaj na Północy Rosja posiada tylko dwie brygady – oprócz już wspomnianej brygady w Pieczendze to jeszcze brygada piechoty morskiej w Murmańsku. Co prawda kilka lat temu na rosyjskim wybrzeżu Oceanu Lodowatego zostało zwiększone ugrupowanie wojsk przygranicznych i nabyto statki ochrony przybrzeżnej, ale wciąż, jak uważają specjaliści, jest tego zbyt mało.

- Nasze granice z Arktyką są prawie w żaden sposób nie zamknięte, - wyjaśnia Konstantin Siwkow, pierwszy wiceprezydent Akademii Problemów Geopolitycznych. – Kanadyjczycy, dla przykładu, pretendują do o wiele mniejszych terytoriów, i dlatego wystarczą im trzy-cztery bataliony. Nam potrzebne są siły o wiele poważniejsze, ale dwie brygady – to około 10-12 tysięcy ludzi – to będzie całkowicie wystarczające.

Nie jest jeszcze wiadomo, jak przy obecnej ekonomii środków i deficycie poborowych brygady te zostaną utworzone. Ale kiedy rozmowy dotyczą takich zasobów i terytoriów, wiadomo, że nie idzie o ekonomiczne kwestie. Według opinii wojskowych o wysokich rangach, Rosja ma powody do obawy. Podczas obrad Kolegium Morskiego, które odbyło się w Narjan-Mar w ubiegłym tygodniu, głównodowodzący Floty Wojskowo-Morskiej Władymir Wysockij powiedział: Arktyka stała się obszarem interesów NATO. W regionie zaktywizowały się także i kraje wschodnioazjatyckie, takie jak Japonia i Chiny. Nasza odpowiedź, jak się okazało, będzie nie tylko wojskowa: w przyszłym roku Rosja, zgodnie ze słowami wice-premiera Siergieja Iwanowa, przedłoży komisji ONZ „normalną, naukowo uzasadnioną prośbę” o rozszerzenie granic szelfu – wyścig o Arktykę trwa.

Autor: Kiriłł Żurenkow.
Źródło: http://www.kommersant.ru/doc/1668330
Data publikacji: 11.07.2011.

sobota, 9 lipca 2011

Kaliningrad mostem między Rosją i Europą?

Solomon Izrailewicz Ginzburg (poseł Dumy Obwodu Kaliningradzkiego): Zachodnie wrota Rosji – Kaliningrad ma szansę stać się mostem pomiędzy Rosją i Europą.

Kwestia rozwinięcia stosunków Rosji z Unią Europejską jest dzisiaj jedną z najbardziej dyskutowanych. Formują się wokół niej jednak grupy interesów różniących się pod względem motywacji. O ile dla większości mieszkańców Rosji znajduje się ona gdzieś w obrębie dobrych życzeń na przyszłość, to dla Obwodu Kaliningradzkiego jest to kwestia życia i śmierci.

Kluczem jest mapa, jeśli na nią spojrzeć z biznesowego punktu widzenia. Na jakie rynki zbytu może liczyć kompania, która zdecydowała się produkować cokolwiek w Kaliningradzie? Rynki krajów UE, otaczających obwód ze wszystkich stron? Są przed nami zamknięte ze względu na liczne bariery, które latami wznosiła euro-biurokracja, chroniąca Unię przed ekspansją zewnętrzną. Rynek Rosji Centralnej? Oddzielony jest od nas dwiema granicami, a zatem czterema urzędami celnymi. Każdy region okazuje się bardziej od nas konkurencyjny z jednego tylko powodu. Wszystko, na co pozostało nam liczyć, to rynek wewnętrzny samego obwodu. Jednak jego pojemność póki co, niestety, jest zbyt mała dla jakiegokolwiek poważnego inwestora.

Czy można znaleźć sposób, by nasze towary dzisiaj znalazły swoich nabywców w Europie? Są dwa takie sposoby. Pierwszy – przedzierać się na terytorium europejskie poprzez ciernie standardów europejskich. Gra jest warta świeczki, ale to trudny i długi proces z mglistymi perspektywami. Jednakże jest i drugi, bardziej subtelny wariant. Jeśli, póki co, nie możemy sprzedawać Europejczykom nasze towary na ich ziemi, co przeszkadza nam robić to na własnej? Owszem, trudno jest wyobrazić sobie posiadaczy standardów europejskich, jadących na shopping do Riazania czy Tiumenia, albo nawet do Moskwy. Lecz Kaliningrad to inna sprawa: 30 km do granicy, krótszy czas przelotu do Warszawy, Berlina czy Sztokholmu, i bogaty wybór dróg – lądowych, morskich oraz powietrznych.

Dzisiaj Rosja deklaruje zamiar przejścia z Unią na reżim bezwizowy. Oznajmił o tym prezydent Miedwiediew, jest to dziś oficjalne stanowisko naszego kraju. Ale tylko na deklaracjach daleko się nie zajedzie. Niezbędny jest krok, wzmacniający naszą pozycję. Takim krokiem mogłoby stać się wprowadzenie jednostronnego reżimu bezwizowego w kwestii wjazdu do Obwodu Kaliningradzkiego obywateli Unii Europejskiej.

Istnieją już rosyjskie precedensy, które udowodniły swoją efektywność. Sankt-Petersburg, gdzie od kwietnia 2009 roku funkcjonuje reżim trzydniowego bezwizowego przebywania dla turystów z UE, doświadczył istotnego wzrostu liczby turystów z krajów sąsiednich. Tylko z Finlandii w 2010 roku przyjechało tam około 180 tys. turystów, a stan z kwietnia 2011 roku pokazuje, że liczba ta przekroczyła już 50 tys.

Kaliningrad, leżący o wiele bliżej względem stolic europejskich, dzisiaj nie może pochwalić się podobną dynamiką. I nic dziwnego. Nie tak dawno do naszej zatoki przypłynął wycieczkowy statek z Niemiec z 2000 turystów na pokładzie. Zaplanowano, iż dostaną oni sześć godzin na zwiedzenie zabytków miasta. W ciągu pierwszych dwóch godzin kontrola graniczna w porcie zdążyła przepuścić zaledwie 500 osób. Pozostali w efekcie postanowili pozostać na pokładzie statku. Gdyby ktokolwiek chciał specjalnie wyrządzić szkodę imidżowi Rosji, nie mógłby wymyśleć lepszego sposobu, by to uczynić.

Można zrozumieć obawy z powodu tego, iż polityka nadmiernej otwartości doprowadzi do dalszej izolacji od kraju i bez tego oderwanego od niej regionu. Lecz przecież jedyny sposób, by do tego nie dopuścić, to przekształcić Kaliningrad z zamkniętej eksklawy leżącej na uboczu w zachodnie wrota Rosji. W takim samym stopniu, w jakim dzisiaj Władywostok jest przede wszystkim jej wschodnimi wrotami, mostem między Rosją i krajami Azji. Kaliningrad posiada dziś wszelkie możliwości do tego, aby wypełnić analogiczną misję na Zachodzie – stać się mostem między Rosją i Europą, nowym „punktem wejścia” do Rosji dla krajów UE, dla mieszkańców Europy i dla europejskiego biznesu.

Do projektu ramowego porozumienia między Federacją Rosyjską i Unią Europejską koniecznie należy wprowadzić rozdział kaliningradzki. Trzeba zawrzeć w nim trzy bloki: ekonomia, wolność i bezpieczeństwo, wykształcenie i nauka. Obecność Kaliningradu w bazowej umowie rozwiązuje kwestię wspólnych reguł i norm, zabezpieczających kooperację, równość warunków konkurencji, swobodny ruch towarów, usług i kapitałów. Po identyfikacji więzi handlowych i inwestycyjnych określona zostanie baza prawna. Jest to ważny temat we wzajemnych stosunkach europejskiego i rosyjskiego systemu standaryzacji i technicznego uregulowania.

Modernizacja to wejście do współczesności. Problem leży nie w tym, by Kaliningrad dogonił sąsiednie Wilno i Warszawę pod względem standardu życia, a w tym, że, czy chcemy tego czy nie, Obwód Kaliningradzki odbierany jest w Europie jako galowa fasada Rosji. I jeśli fasada ta bardziej przypomina zapadły, złuszczony płot, to jest to problem wyłącznie samej Rosji.

Autor: Solomon Izrailewicz Ginzburg.
Źródło: http://www.ng.ru/politics/2011-07-08/3_kartblansh.html (wgląd: 9.07.2011).
Data publikacji: 8.07.2011.

piątek, 8 lipca 2011

8 lipca - Dzień Rodziny, Miłości i Wierności

To symboliczne, że Wszechrosyjski Dzień Rodziny, Miłości i Wierności po raz pierwszy obchodzono w 2008 roku, który był ogłoszony rokiem rodziny.
Rys. http://www.mr7.ru/notice/holidays/story_15134.html
Święto to ustanowiono w Rosji dzięki inicjatywie posłów Dumy Państwowej. Ciekawe, że inicjatywa obchodzenia Dnia Rodziny poparta została przez wszystkie tradycyjne religijne organizacje Rosji – wszak idea świętowania Dnia Rodziny, Miłości i Wierności nie posiada granic konfesjonalnych. W każdej religii istnieją przykłady rodzinnej wierności i miłości.

Idea święta pojawiła się kilka lat temu wśród mieszkańców miasta Muroma (Obwód Władymirski), gdzie spoczywają relikwie małżonków Piotra i Fewronii, opiekunów chrześcijańskiego związku małżeńskiego, o których pamięć czci się 8 lipca.

W ich życiu materializowały się cechy, które tradycyjne religie Rosji zawsze wiązały z ideałem małżeństwa, a konkretnie: pomyślność, wzajemna miłość i wierność, litość i pochylenie się nad rozmaitymi potrzebami innych ludzi.

Ale rodzina to także i niezwykle ważna komórka społeczna, która znajduje się pod ochroną prawną. W 38 artykule konstytucji Federacji Rosyjskiej wyraźnie napisano, że:

1. Macierzyństwo i dzieciństwo, rodzina znajdują się pod ochroną państwa.

2. Troska o dzieci, ich wychowanie – równe prawo i obowiązek rodziców.

3. Dzieci zdolne do pracy, po skończeniu 18 lat, powinny opiekować się niezdolnymi do pracy rodzicami.

Nowe rodzinne święto otrzymało już nawet medal, który będzie wręczany 8 lipca, a także bardzo delikatny symbol – rumianek. Z tego pełnego ciepła święta cieszą się ludzie w każdym domu, dlatego też tak łatwo jest mu kroczyć – wyszło ono z kalendarza cerkiewnego i gotowe jest zapukać do każdych drzwi.

Należy przypomnieć, że Międzynarodowy Dzień Rodziny corocznie obchodzony jest 15 maja.

Autor: Brak danych.
Źródło: http://www.calend.ru/holidays/0/0/2475/ (wgląd: 8.07.2011).
Data publikacji: Brak danych.

środa, 6 lipca 2011

Co to znaczy być Rosjaninem?

Być Rosjaninem – to wybór osobisty.


Denis Dragunskij opowiada o swoich refleksjach, jakie nasunęły mu się po zaproszeniu go do programu Aleksandra Archangielskogo pt. „Tymczasem”, nadawanego na kanale „Kultura”. Temat audycji – „Co to znaczy być Rosjaninem?”.


Jest to problem niezwykle interesujący i zaskakujący. Chociaż, oczywiście, spóźniony oraz rozpatrywany nie we właściwym czasie. Jednak przy tym wszystkim wciąż aktualny. Tak niekiedy bywa.

Fot.  http://www.chaskor.ru/article/byt_russkim_22113

Problem ten pojawił się w umysłach polityków i dziennikarzy po kolejnym zaostrzeniu stosunków międzynarodowych, to znaczy po mityngu na Placu Maneżowym. Rozpoczęło się kolejne etniczne rozgraniczenie. A dokładniej – rozgraniczenie etnicznych tożsamości.

Występują tu, z pewnością, pewne cykle. W Imperium Rosyjskim przynależność etniczna poddanych nie istniała. Głównymi kategoriami społeczno-ewidencyjnymi były stany i wyznania, etniczność występowała tylko w spisie. Nie znaczy to, że nie było świadomości etnicznej, rozgraniczenia i konfliktów międzyetnicznych: były, i to jeszcze jak! W Imperium Rosyjskim funkcjonowało nadzwyczaj skomplikowane „ustawodawstwo o obcych”, które stało w dokładnym przeciwieństwie do zwyczaju. Według zwyczaju, a więc wśród ludu, za obcych uważano praktycznie wszystkich nie-Rosjan w obiegowym sensie tego słowa. Tych, po których było to widać (Azjaci), o których było to wiadome (Polacy, Niemcy, Żydzi), a także w ogóle wszystkich, mówiących nie w języku wielkoruskim (podpadali pod tę kategorię nawet Ukraińcy, kiedy obstawali przy swojej narodowości). Jednak w sensie prawnym do obcych nie należeli ani Niemcy, ani Gruzini, ani Tatarzy, ani Polacy. Obcy tworzyli osobną „warstwę etniczną”, w skład której wchodziło 13 kategorii – od plemion tubylczych Syberii do Żydów. Słownik Brokgauza podaje: „Za wyjątkiem Żydów, oddzielna administracyjno-prawna sytuacja obcych warunkowana jest niskim poziomem ich obywatelskości, wskutek czego ciężary państwowe mogą być nakładane na nich wyłącznie stopniowo, a także osobliwym ustrojem ich życia. Zgodnie z wszystkimi tymi warunkami w sytuacji obcych daje się zauważyć znaczna gradacja: jedni z nich korzystają z pewnych przywilejów w kwestii płacenia podatków oraz służby wojskowej, ale w sytuacji relacji z innymi władze rosyjskie ograniczają się tylko do ściągania niektórych opłat i nadzoru nad ich samorządem”.

Proszę zwrócić uwagę: władzę Imperium Rosyjskiego (w połowie składające się z Kleinmichelów, Benkendorfów, Stűrmerów i Witte) nazywa się „władzą rosyjską”, choć prosty lud rosyjski zawsze uważał Niemca za obcego i częściowo krwiopijcę.

Dlatego słowo „rosyjski” (jak i słowo „obcy”) posiadało dwa znaczenia. Zwyczajowe oraz prawne. W sensie zwyczajowym oznaczało „Wielkorusa”, w prawnym – „należącego do Imperium Rosyjskiego” (rosyjski generał, rosyjski poddany, rosyjskie państwo).

Całemu rosyjskiemu, to znaczy już sowieckiemu, narodowi etniczność narzucona została w początkach lat 30. XX wieku w procesie wydawania dowodów osobistych. Etniczność (sowiecka „narodowość”) stała się ważną kategorią społeczno-ewidencyjną – cała konstrukcja ZSRR opierała się na sześciostopniowej hierarchii „narodów, narodowości, grup narodowych”. Zapis w dowodzie osobistym przetrwał mniej niż 70 lat (zmieniono go dekretem prezydenckim w 1997 roku), ale stał się bodaj jedynym realnym, bezspornym, zaświadczającym przez państwo rdzeniem etnicznej świadomości. Z tego powodu zatroskani kwestią narodową przedstawiciele niektórych ludów mocno przeciw niemu występowali. Sprawa dyskutowana była nawet w Sądzie Konstytucyjnym, lecz zwolennicy rubryki „narodowość” przegrali.

Można ich zrozumieć. W warunkach etnicznego rozgraniczenia potrzebne jest jakieś twarde kryterium. I oczywiście, problem pojawia się właśnie wśród dużych narodów, rozlegle zamieszkujących na olbrzymim terytorium. Wśród narodów z długą historią, potężną i zadziwiająco różnorodną kulturą. Wśród narodów, które całymi wiekami wciągały do siebie inne plemiona, wchodziły w związki z obcymi, same emigrowały oraz przyjmowały fale imigrantów. Kim jest Tofalar? To ten, którego tata jest Tofalarem i mama Tofalarką, to nie podlega żadnej dyskusji.

A kto to jest Rosjanin? Weźmy, na przykład, słynnego rosyjskiego administratora hrabię Edwarda Trofimowicza Baranowa, bliskiego przyjaciela imperatora Aleksandra II. Jego ojciec był hrabią Trofim-Johann von Baranow (tak!) z Estonii, a matka to Doroteja-Juliana Adlerberg. Zresztą, ojciec samego Aleksandra II był Rosjaninem w 1/16, a matka była Niemką. A zatem nawet zgodnie z najbardziej surowym prawem car rosyjski był Niemcem czystej krwi. Nie będziemy brać pod uwagę owej cząstki.

„No tak, oczywiście, - powiedzą, - arystokracja, a tym bardziej dom panujący! Tam zawsze były międzynarodowe małżeństwa. A prości Rosjanie – to zupełnie inne sprawa”.

Kwestia arystokracji jest słuszna. Ale w temacie prostego ludu także nic nie jest takie proste.

Z jednej strony, większość Rosjan żyła w swoich prowincjach. W XIX wieku około 90% Rosjan (a także Tatarów, Mordwinów i innych) rodziła się, żyła i umierała w granicach rodzinnego rejonu. To znaczy w rodzinnej wsi, w rodzinnym mieście. „Gdzie się urodził, tam się i przydał”. To w XX wieku rozpoczęły się prawdziwe masowe migracje i rozpowszechniły się małżeństwa mieszane, zwłaszcza w czasach sowieckich.

Z drugiej strony, prości ludzie, żyjąc w swoich rejonach, stopniowo mieszali się z miejscową ludnością pochodzenia niesłowiańskiego. W innym przypadku skąd wzięłaby się taka pstrokacizna narodu rosyjskiego, którą zauważono już w XIX wieku? Różnorodność konstytucji, kolorytu i formy oblicza Rosjan była na tyle duża, że nie wolno było mówić o jednym typie antropologicznym. I nieważne, czy to plemię ruskie zmieszało się z różnymi plemionami typu Mera, Weś i Czudź, czy to odwiecznie były odmienne plemiona, - tak czy inaczej, naród rosyjski był, można powiedzieć, niejednolity. Tak jak, zresztą, prawie wszystkie liczne narody, przez długi czas żyjące na rozległym terytorium w sąsiedztwie z innymi narodami.

A zatem mówić o „krwi” jest głupio w każdym przypadku. To nie ulega wątpliwości.

Ale jest i trzecia strona. Prosty lud rosyjski, mieszkający w XIX wieku na wsiach i w maleńkich miastach, był kiepsko związany z kulturą rosyjską. Występowała ona w dużych miastach, tam, gdzie żyło wielu Niemców i Francuzów. Oczywiście, nawet i ci najprostsi, ci całkowicie niepiśmienni ludzie też mieli swoją kulturę – tradycje, twórczość ludową. Ale to nie było to, co mamy na myśli, kiedy mówimy o kulturze rosyjskiej. Mamy na myśli Puszkina i Czajkowskiego, Czechowa i Serowa, a nie ludowe pieśni i obrzędy, przy całym szacunku i zainteresowaniu względem nich. Rosyjski język literacki także wypracowany został w dużych centrach kulturowych, dzięki pisarzom rosyjskim (przy całym szacunku i zainteresowaniu względem dialektów i gwar ludowych).

Z jakiego powodu wspominam o tych elementarnych kwestiach?

Często mówi się: Rosjanin – człowiek kultury rosyjskiej. A niekiedy jeszcze bardziej surowo: człowiek, który kocha i zna kulturę rosyjską oraz przekazuje ją swoim dzieciom. Brzmi miło, ale do niczego się nie nadaje. O jaką kulturę więc chodzi? O rosyjską kulturę ludową czy o wielką rosyjską literaturę? Zorientować się może w obu tych kulturach tylko niedawny absolwent filologicznego fakultetu - właśnie niedawny, póki jeszcze świeże są wspomnienia o egzaminach z folkloru i literatury. A jeśli mówić na serio, kulturowe określenie Rosjanina od razu odcina od rosyjskości wielomilionowe masy niewykształconych lub słabo wykształconych ludzi. Albo odwrotnie – odcina nosicieli kultury niskiej, których znowu nie jest tak mało – minimum jedna piąta narodu. To głupie i po prostu niedopuszczalne – nazwać nie-Rosjaninem wieśniaka, dlatego, że nie czytał „Braci Karamazow”, albo docenta z miasta, bo nie zna pieśni obrzędowych.

Często mówi się: Rosjanin to ten, kto łączy siebie i swoje życie z Rosją, z jej przeszłością i przyszłością. Brzmi wyniośle, ale też nie pasuje. Może odpowiada to w przypadku Szwecji czy Australii, albo jeszcze jakiegoś innego kraju, który nie przeżywał takich katastrofalnych rozbić i rozłamów, jak Rosja. W latach drugiej wojny światowej Johannes Becher napisał wiersz pt. „Ja – Niemiec”. Jego sens wyraża się w tym, iż prawdziwy Niemiec to ten Niemiec, który walczy z hitlerowskimi Niemcami. Mniej więcej taki właśnie okropny dylemat pojawił się przed Rosjanami w 1918 roku. Kto jest prawdziwym Rosjaninem – biały czy czerwony? Zjednoczenie Rosjan pod sztandarem nazizmu nie rozstrzygnęło tej kwestii, a tylko boleśnie odłożyło w czasie powzięcie decyzji; ona nie jest rozwiązana po dzień dzisiejszy. Nie będziemy porównywać Bunina i Szołochowa, to głupie. Albo Nabokowa i Koczetowa – to śmieszne. Ale przecież jasne jest, że nielojalność, czy wprost nienawiść do komunistów nie zrobiła z rosyjskich emigrantów pierwszej fali ludzi nierosyjskich. Co się tyczy mnie samego, to uważam, że jest dokładnie na odwrót: oni, oczywiście, są bardziej rosyjscy, aniżeli bolszewicka banda. Emigrantów z pozostałych fal także nie jestem skłonny wykreślać z liczby Rosjan. Tym bardziej, że oni sami siebie nie wykreślają. A zatem lojalność ojczyźnie oraz władzy rządzącej jest kryterium niezdatnym.

Pozostał tylko język rosyjski. Może Rosjanin to ten, kto mówi, pisze i myśli po rosyjsku? Niestety, to także nie podchodzi. Język, zwłaszcza po okresie sowieckim, nie może służyć jako niezawodny miernik. Istnieje bardzo dużo przedstawicieli byłych bratnich sowieckich narodów, którzy mówią w języku rosyjskim zdecydowanie lepiej, aniżeli w swoim języku ojczystym, ale przy tym nie uważają siebie za Rosjan. A także sami Rosjanie ich za takich nie uważają.

Oto i, à propos, właściwa zasada określenia jakiejkolwiek narodowości. „Uważam się” i „uważają mnie”, „ja siebie określam jako” i „uznają mnie za”.

Najprostsza sytuacja, kiedy tożsamość nie przeczy społecznemu uznaniu. „Jestem Rosjaninem”, - mówi ktoś. „Tak, jesteś Rosjaninem”, - odpowiada mu pewna grupa ludzi.

Ale możliwe są i inne sytuacje. Na przykład, człowiek uważa siebie za Rosjanina, ale jego za takiego nie uznają. Rosyjski Niemiec, na przykład, mówił w XIX wieku: „Jestem Rosjaninem i prawosławnym; dziad, okazuje się, był luteraninem i po niemiecku w ogóle nie mówił”.

Bywa (rzadko, ale zdarza się) sytuacja, kiedy człowiek mówi, że nie jest Rosjaninem (na przykład, Ukrainiec czy Białorusin), a odpowiadają mu: „Wszystko pokręciłeś! Przynależysz do jednej z gałęzi narodu rosyjskiego, a zatem w rzeczywistości jesteś Rosjaninem, i nie udawaj głupka”.

Kryterium „tożsamość – uznanie” jest dobre jako instrument badawczy, jednak całkowicie nieprzydatne dla codziennej praktyki politycznej. Dlatego uzasadnione jest pytanie – kim są sędziowie? Kim są ci ludzie, którym powierzono określenie cudzej tożsamości? I kto im to powierzył? Dyskusja nad tym zagadnieniem w żaden sposób nie przyczynia się do zgody międzynarodowej.

Z tego powodu pytanie „Co to znaczy być Rosjaninem?” w rzeczywistości jest pytaniem o coś innego. Tak naprawdę jest to pytanie o to, kto będzie decydował – kto Rosjanin, a kto nie bardzo. Jest to pytanie o władzę w sferze stosunków międzyetnicznych.

W ZSRR rozmieszczenie ludzi po względem narodowości (etniczności) było prerogatywą państwa. Dlatego, że państwo było narodowo-hierarchiczne, z powodu czego także i runęło. Później, w zgodzie z nowym ustrojem państwowym, etniczne samookreślenie stało się wreszcie osobistą sprawą obywateli. Zwrotu ku „narodom państwowym” nie przewiduje się, i chwała Bogu.

Być Rosjaninem – to osobisty wybór.

Każdy podtrzymuje swoją rosyjskość tak, jak może, jak umie, jak uważa za potrzebne. Jednemu w smak tradycje pogańskie, drugiemu – chrześcijańskie, trzeci bada swoją genealogię, a czwarty po prostu uważa siebie za Rosjanina i koniec gadania, i nie jest zobowiązany nikomu niczego udowadniać. Jest tylko jedno ograniczenie: nie wolno przeszkadzać innym ludziom uważać się za Rosjan i być Rosjanami tak, jak potrafią i jak tego chcą.

Autor: Denis Dragunskij.
Źródło: http://www.chaskor.ru/article/byt_russkim_22113 (wgląd: 6.07.2011).
Data publikacji: 3.02.2011.

wtorek, 5 lipca 2011

Nowa Rublowka koło Moskwy?

Pod Moskwą może pojawić się nowa Rublowka. Nie wykluczył tego były dyrektor naukowo-badawczego i projektowego instytutu Genpłana Moskwy Siergiej Tkaczenko. W pierwszym kanale „Rosyjskiej Służby Nowości” skomentował on możliwe warianty budowy miasta dla urzędników, o którym na Petersburskim Forum Ekonomicznym mówił prezydent Dmitrij Miedwiediew.

Wiadomo, że bierze się pod uwagę 8 miejsc, w których takie miasto-satelita może się pojawić. Preferowanymi są osiedle Rubliowo-Archangielskoje oraz Domodiedowo.

Rublowka
http://www.rublevskoe.ru/envview/objectid/3397
„I jedno i drugie miejsce jest możliwe. Kilka lat temu na Rubliowo-Archangielskim osiedlu projektowałem tak zwane miasto milionerów. To takie nieduże miasto z własnymi kanałami, z niewysokimi budynkami od 6 do 12 pięter. Miasto zostało zaprojektowane, lecz projekt nie został zrealizowany. Jeśli to właśnie tam powstanie miasteczko urzędników, będzie to faktyczne przedłużenie stolicy w głąb Obwodu Moskiewskiego, - powiedział S.Tkaczenko. – A Domodiedowo w pewnym sensie jest korzystniejsze, ciekawsze. Tam rzeczywiście powstaje nowy twór, miasto-satelita. Znajduje się tam ziemia, która może zostać zabudowana w jakikolwiek sposób. Funkcjonuje kolej, droga samochodowa i lotnisko, czyli podstawowe rodzaje infrastruktury transportowej już istnieją”.

„Kto powiedział, że powstanie nowa Rublowka – elitarne osiedla, mieszkania – właśnie tam (w Domodiedowo)? A nuż okaże się, że właśnie tam żyć jest modnie i prestiżowo, obok swojego ministerstwa albo swojego biura?” – przypuszcza rozmówca Rosyjskiej Służby Nowości.

Kierownik Stowarzyszenia Przedsiębiorców „Nowoje Dieło” Michaił Dworkowicz reprezentuje inny punkt widzenia.

„Myślę, że bardziej logicznie mimo wszystko będzie zrobić to w rejonie osiedla Rubliowo-Archangielskiego, z tego powodu, że urzędnicy i ogromna liczba biznesmenów mieszkają właśnie w tych okolicach – w kierunku drogi Noworiżskoj, Rubliowskoj. Jeśli związać Moskiewskie Międzynarodowe Centrum Biznesowe „Moskwa-City” oraz miasto urzędników, to jednoznacznie należy to zrobić w rejonie Rubliowo-Archangielskiego osiedla dlatego, że można zbudować tam kolej jednoszynową, która umożliwiłaby szybki transport urzędników i biznesmenów z jednego punktu do drugiego”, - powiedział M.Dworkowicz również w pierwszym kanale Rosyjskiej Służby Nowości.

Służba prasowa Kremla podała ostatnio do wiadomości, że prezydent Dmitrij Miedwiediew polecił do 10 lipca przedstawić propozycje w kwestii rozszerzenia terytorium Moskwy, w tym także w związku z przesiedleniem z centrum organów władzy państwowej.

Autor: Brak danych.
Źródło: http://www.rusnovosti.ru/news/153352/ (wgląd: 5.07.2011).
Data publikacji: 1.07.2011.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Społeczeństwo rosyjskie coraz biedniejsze

W pierwszym kwartale 2011 roku liczba Rosjan, których dochody wynoszą poniżej wysokości minimum socjalnego, zwiększyła się z 20,6 do 22,9 milionów w porównaniu z pierwszym kwartałem roku ubiegłego. Gazeta „Kommersant” pisze, iż owe 2,3 miliony Rosjan, żyjących poniżej linii ubóstwa, wynikają z nowych danych Federalnej Służby Bezpieczeństwa (ROSSTAT), uzyskanych w rezultacie wszechrosyjskiego spisu ludności.

Spis, mający miejsce jesienią 2010 roku, pokazał, iż tendencja obniżania liczby ludzi, żyjących z dochodów niższych od minimum socjalnego (w pierwszym kwartale 2011 roku wynosił on 6473 rubli), zauważalna po kryzysie, została przerwana w roku 2011.

Eksperci wskazują, iż ROSSTAT rzeczywiście odnotował wzrost liczby ubogich, jednak wszystkie cyfry podawane przez urząd, charakteryzujące rosyjskie ubóstwo, są w jednakowej mierze zaniżone.

Wzrost liczby ubogich „Kommersant” tłumaczy przede wszystkim wzrostem na 17% wielkości minimum socjalnego: z 5518 rubli w pierwszym kwartale 2010 roku do 6473 rubli w pierwszym kwartale 2011 roku z powodu wzrostu cen na produkty spożywcze oraz usługi.


Autor: Brak danych.
Źródło: http://www.ng.ru/economics/news/2011/07/04/1309762802.html (wgląd: 4.07.2011).
Data publikacji: 4.07.2011.

piątek, 1 lipca 2011

Krym

Letni wypoczynek na Krymie zapewni dobry nastrój na cały rok, naładuje energią i obdarzy morzem wrażeń. Półwysep Krymski jest najlepszym miejscem o charakterze uzdrowiskowym. Niepowtarzalny aromat oraz właściwości lecznicze gwarantują, rozpalone letnim słońcem, jałowcowe lasy. Krym jest miejscem bajkowym. Jest w nim coś zagadkowego i dlatego u tego, kto choć raz tam przebywał, szybko pojawia się chęć powrotu. Niezapomniane wrażenia zapewniają majestatyczne góry oraz zieleń, a różnorodność owoców to najsmaczniejszy dodatek do odpoczynku na Krymie.


Rys. http://drvoda.com/post/tag/krym

Granice i geografia

Autonomiczna Republika Krym (od 1954 do 1991 r. – Obwód Krymski) jest częścią Ukrainy. Na północy granice administracyjne wyznacza Przesmyk Perekopski oraz Siwasz. W północno-wschodniej części półwyspu znajduje się długa piaszczysta mierzeja zwana Arabacką, której północna szersza połowa należy do ukraińskiego Obwodu Chersońskiego. Na położonym przeciwlegle zakątku Krymu leży miasto-bohater Sewastopol, posiadające, podobnie jak Kijów, status miasta wydzielonego, i, w przypadku większości kwestii ekonomicznych, będący wyodrębniony od Republiki Krymskiej.

Stolicą Krymu jest Symferopol (około 400 tysięcy mieszkańców) – urzędowe i kulturalne centrum życia, wiążące ze sobą wszystkie drogi półwyspu.

Równa odległość Krymu od równika i bieguna północnego oraz graniczne położenie na styku Europy i Azji na zawsze określiło jego rolę jako miejsca krzyżowania się ludów i cywilizacji z niezwykłą różnorodnością zabytków przyrody i historii, a także współczesnej ekonomii i kultury.

Jaskółcze Gniazdo
Fot. http://www.gess.ru/crimea/
Powierzchnia

25 tysięcy kilometrów kwadratowych dla wyspy czy półwyspu – to dużo. Mogłoby to wystarczyć dla całego państwa. Krym jest niewiele mniejszy od Belgii, Albanii czy Haiti, a za to większy od Izraela, Cypru, Libanu czy Jamajki. Warto zaznaczyć, iż Krym, podobnie jak wszystkie te nieduże kraje, wyróżnia się różnorodnością warunków naturalnych, zestawieniem gór i równin, przychylnych dla rolnictwa oraz posiada także dogodne wybrzeże morskie.




Ukształtowanie terenu

Równiny Krymu mało odróżniają się od sąsiednich stepowych obszarów Ukrainy, ale na zachodzie przechodzą one w wapienne uskoki Półwyspu Tarchankut, a na wschodzie – w pagórkowate pasma Półwyspu Kerczeńskiego.

Góry krymskie ciągną się trzema równoległymi pasmami od Sewastopola do Teodozji przez 150 km. Ich północne zbocza są łagodne, południowe zaś – urwiste. Dwa dolne pasma tworzą Przedgórze Krymskie, przecięte na oddzielne masywy malowniczymi dolinami rzecznymi; a pasmo główne jest absolutną barierą, której wysokość prawie w każdym miejscu przewyższa tysiąc metrów (najwyższy szczyt to Roman-Kosz, 1545 m). Pasma górskie ochraniają od zimnych wiatrów wąski pasek lądu – wspaniały południowy brzeg Krymu.

Klimat

Południowy brzeg Krymu od przylądka Aja na zachodzie po góry Kara-Dar na wschodzie nazywany jest śródziemnomorzem, ze względu na podobieństwo charakterystycznych cech tego klimatu (nasłonecznienie, temperatura powietrza, ilość opadów) oraz świata roślinnego i zwierzęcego do wybrzeża Morza Śródziemnego. Północna równinna część Krymu cechuje się klimatem kontynentalnym właściwym dla pasa umiarkowanego.

Fot. http://www.kurorttorg.ru/resort131.html
Lato na Krymie jest gorące, słoneczne i suche – tylko miejscami z krótkimi odświeżającymi ulewami. Okres lata trwa od połowy maja do końca września. Jesień rozpieszcza cichymi słonecznymi dniami (nawet tygodniami), ale i obficie polewa deszczem. Zima niewiele różni się od jesieni, lecz w górach jawi się po prostu cudem: suche, mroźne powietrze, czysty puszysty śnieg – dziesiątki tysięcy mieszkańców Krymu przyjeżdża wówczas w rejon Przełęczy Angarskiej i w góry Aj-Petri. Wiosną głębokie Morze Czarne w okolicach Jałty i Ałuszty nagrzewa się wolniej aniżeli na zachodnim i wschodnim brzegu Krymu. Z tego powodu miesiące marzec i kwiecień ze swoim gwałtownym rozkwitaniem szczególnie piękne są na zachodnim wybrzeżu i Przedgórzu.

Wilgotność powietrza na Krymie jest prawie zawsze i wszędzie stosunkowo niewielka – mieści się w przedziałach 65 – 80%. Można tu lekko oddychać nawet podczas upału. Rejon Jałty, według wieloletnich danych, posiada najniższe w całej Europie wskaźniki wilgotności. Zauroczenie egzotyką oraz zajmowanie się turystyką w krajach o wilgotnym tropikalnym klimacie zostało ostatnimi czasy uznane wproste za niezdrowe dla człowieka, zwłaszcza dla jego systemu sercowo-naczyniowego. Warto wspomnieć, iż dla Europejczyków właśnie suche regiony subtropikalne prezentują najzdrowszy klimat.

Rzadkie rośliny i zwierzęta, niepowtarzalne krajobrazy, w które tak bardzo bogaty jest półwysep, znajdują się pod ochroną w rezerwatach. Ich ogólna powierzchnia wynosi około 700 kilometrów kwadratowych, co stanowi ponad 2,5% terytorium Krymu – jeden z najwyższych wskaźników nasycenia rezerwatami w krajach WNP. Wiele z tych obiektów jest odwiedzanych przez turystów, a to wymaga szczególnie ostrożnego podejścia do przyrody.

Fot. http://webznanie.net/2011/05/krym/
 Ludność

Włączając Sewastopol, liczba mieszkańców Krymu wynosi około 2 miliony 700 tysięcy. To dość dużo, a gęstość zaludnienia przewyższa średnie wskaźniki, na przykład, w stosunku do republik bałtyckich 1,5 do 2 razy. Dla Ukrainy taka gęstość zaludnienia, jaka jest na Krymie, jest raczej średnią. W sierpniu na półwyspie jednorazowo znajdują się dodatkowo 2 miliony przyjezdnych.

Obecnie podstawową część ludności Krymu stanowią Rosjanie, dalej – Ukraińcy, Tatarzy Krymscy, znaczny udział Białorusinów, Żydów, Ormian, Greków, Niemców, Bułgarów, Cyganów, Polaków, Czechów i Włochów. Karaimi oraz Krymczacy to dziś już nieliczne ludy Krymu, dawniej jednak odgrywające tam dużą rolę w kulturze.

Językiem międzynarodowych kontaktów wciąż pozostaje język rosyjski.

Gospodarka

Miasta krymskie znane są z budowy maszyn i produkcji części. Krym to jeden z dawnych spichlerzy świata. Sady i winnice słonecznego półwyspu nie wymagają specjalnego reklamowania. Przemysł spożywczy posiada znaczenie eksportowe. Reputację krymskiej marki podtrzymują dziesiątki rolniczych fabryk konserw. Wytrawne krymskie muskaty są najlepsze na świecie, a wina innych marek również zadowolą najbardziej wymagające podniebienia.



Turystyka i wycieczki

Pierwsza w Rosji organizacja turystyczno-wycieczkowa pojawiła się w Odessie w 1890 r. i nazywała się Krymski Klub Górski. Z nazwy wynika, że działalność klubu wiązała się z półwyspem. I rzeczywiście, to właśnie na Krymie, po raz pierwszy w całym Imperium Rosyjskim, narodziła się turystyka piesza, konna, autokarowa, a także speleoturystyka (zwiedzanie jaskiń) i sportowa wspinaczka górska.

Centra turystyki

Sewastopol to miasto-bohater. Historia Sewastopola jest historią floty czarnomorskiej, porażek i zwycięstw, tragicznych oraz heroicznych zdarzeń tak na lądzie, jak i na morzu. Ale Krym jest ciekawy także ze względu na swoją historię antyczną i średniowieczną, tamtejsze malownicze oraz unikatowe krajobrazy. Sewastopol to miasto współczesnego przemysłu, przede wszystkim - budowy okrętów, a także miasto nauki.

Fot. http://dariya.com.ua/krym_resorts_vostok.html
Wielka Jałta rozciąga się wzdłuż Morza Czarnego od miasta Aju-Dag do przylądka Sarycz na przestrzeni 70 km. Znajdują się tu miasta Jałta i Ałupka, kilka kurortów od Gurzufa do Foros, otoczone winnicami, sadami i plantacjami wsie, jak i również Rezerwat Jałtański Górsko-Leśny.

Wielka Ałuszta. Rozciąga się od Aju-Dag do wsi Priwietnoje na przestrzeni 80 km. Leżą tam dwa duże kurorty – miasto Ałuszta i osada Partenit. Dużo wsi znajduje się ponadto na wybrzeżu i w głębi dolin. Górskie piesze wędrówki z Ałuszty są niezwykle ciekawe i romantyczne. Zwiedzić można Czatyrdah, wybrać się trasą do Doliny Przewidzeń, a także do wodospadu Dżur-Dżur.

Bakczysaraj. W południowo-zachodniej części Krymu na drodze turysty ciągną się nieprzerwanym sznurem liczne ciekawostki: interesujące obiekty przyrodnicze, archeologiczne, wojskowo-historyczne,  naukowe, rolnicze, przemysłowe oraz zabytki kultury. I każde z tych miejsc ma w sobie „to coś”: czy to oryginalne figury służące wietrzeniu – tzw. „sfinksy” (albo po prostu „baby”), groty ze śladami bytności dawnego człowieka, znamienite „skalne miasta”, zabytki słynnych bitew i bohaterskich czynów, czy też plantacje egzotycznych roślin, z których wytwarza się olejki eteryczne.

W dawnym pałacu chanów krymskich w centrum starego miasta znajduje się słynna fontanna łez – cel pielgrzymek wszystkich tych, którzy kochają poezję.

Fot. http://www.novsvet.com/
Rejon Sudaku. Powierzchniowo jest prawie taki sam, jak Wielka Jałta i Ałuszta, lecz rzadziej zaludniony, a na wybrzeżu prawie nie zabudowany. Niezwykłych wrażeń zapewnić mogą wycieczki morskie, zwłaszcza u podnóża Twierdzy Genueńskiej, obok wspaniałych zatoczek Nowego Świata lub wulkanu Karadah.

Teodozja. Należy do niej także osada Koktebel – słynny ze swoich tradycji kulturowych oraz znakomitych postaci. Znajduje się tu Muzeum Szybownictwa, dom-muzeum Maksymiliana Wołoszyna, który po prostu trzeba zobaczyć. A tamtejszych win (a także koniaków) należy spróbować. W samej Teodozji koniecznie odwiedzić trzeba galerię obrazów im. Iwana Ajwazowskiego, dom-muzeum Aleksandra Grina, a także wieże twierdzy genueńskiej.

Kercz. Owo miasto-bohater przeszło do historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej słynnymi tragicznymi wydarzeniami, bezprzykładnym męstwem swoich obrońców oraz wyzwolicieli. W dalekiej przeszłości brzegi Cieśniny Kerczeńskiej były świadkiem burzliwej i dramatycznej historii Carstwa Bosporańskiego.

Bakczysaraj
Fot. http://mir-turizma.net/load/30
To już pewnie wszystkie główne centra turystyki na Krymie, jest jednak jeszcze kurort Czernomorskoje (dawniej – Kalos Limen, Piękny Port); Przesmyk Perekopski z zabytkami związanymi z dwoma bohaterskimi szturmami Armii Czerwonej; a w głębi Krymu – Biała Skała (Ak-Kaja) z ogromnym pionowym urwiskiem i pejzażami kredowej prerii, które upatrzyli sobie filmowcy z radzieckich westernów. Oprócz swojej „malowniczej” wartości, Ak-Kaja jest także perłą archeologiczną: znaleźć tam można 17 stanowisk z epoki kamienia. I wreszcie, ma ona również znaczenie w związku z nie tak dawną historią – w 1783 roku książę G.A. Potiomkin odebrał tam od krymskich władców przysięgę na wierność Imperium Rosyjskiego. Na podgórzu znajduje się Stary Krym ze średniowiecznymi zabytkami oraz miejscami związanymi z postacią pisarza Aleksandra Grina. Jest też i Symferopol – to właśnie od niego turysta rozpoczyna zwykle swoją znajomość z Krymem i tu mówi Krymowi „Do widzenia”.



Atrakcje i rozrywka

Na większości plaży krymskich, niekiedy w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, ale częściej w pobliżu portów, cumowisk, jacht-klubów i stacji ratowniczych, można wypożyczyć motolotnie i balony, jedno- i dwuosobowe (z pilotem-instruktorem), jachty, kutry, motorowery wodne, deski windsurfingowe, łódki, ekwipunek do nurkowania, a nawet głębokowodne batyskafy.

Fot. http://crimeasea.ru/
Półwysep Krymski przyciągał uwagę podróżników jeszcze w czasach antycznych. Oprócz fantastycznych krajobrazów (znaleźć tu można stepy, góry, morskie wybrzeże, wysokogórskie płaskowyże i głębokie jaskinie – a wszystko to położone na stosunkowo niewielkim terytorium) turystę zachwycą na Krymie zabytki historii i architektury ze wszystkich okresów historycznych – od miejsc pobytu pierwszych ludzi, miast Scytów i Sarmatów, poprzez greckie i włoskie kolonie, aż do miast Chanatu Krymskiego i pałaców z okresu rozkwitu Imperium Rosyjskiego. Miejsca takie jak: Jaskółcze Gniazdo, Pałac Liwadyjski, Massandra i pałac chanów w Bakczysaraju, reprezentują sobą najlepsze przykłady budownictwa Krymu, pochodzące z różnych historycznych okresów. Góra Aj-Petri, kompleks wodospadu Dżur-Dżur oraz rezerwaty – wszystko to są miejsca znane także daleko poza granicami Ukrainy i obszaru postsowieckiego. Warto dla nich odwiedzić Krym.


Autor: Brak danych.
Źródło: http://www.beregkryma.ru/index.php, http://www.tour.crimea.com/
Data publikacji: Brak danych.