Wiadomości z Rosji

Znajdujesz się na blogu, który zawiera przetłumaczone przez jego autorkę, w sposób mniej lub bardziej dosłowny, artykuły zaczerpnięte z rosyjskich portali internetowych, pogrupowane w kilka kategorii, razem tworzące ciekawą, kolorową mozaikę, pozwalającą na spojrzenie na Rosję z wielu perspektyw i zafascynowanie się jej różnorodnością. Pod każdym tłumaczeniem zamieszczone jest nazwisko autora tekstu, źródło oraz data publikacji, o ile jest wiadoma. Serdecznie zapraszam do lektury bloga, w którym każdy odwiedzający z pewnością znajdzie coś interesującego.



wtorek, 26 listopada 2013

Spotkanie Putina z papieżem Franciszkiem

Spotkanie miało miejsce za zamkniętymi drzwiami. Według planów papież i rosyjski prezydent omówić mieli problem syryjski. Warto zaznaczyć, że Putin, będąc głową państwa oraz szefem rządu,  spotkał się z już trzecim z kolei zwierzchnikiem Kościoła katolickiego.
 
Fot. http://www.gazeta.ru/social/2013/11/25/5769957.shtml
Prezydent Władimir Putin przyleciał z dwudniową wizytą roboczą do Włoch. W poniedziałek (25 XI 2013) w Rzymie rozmawiał z prezydentem Włoch Giorgio Napolitano, a we wtorek - w Trieście z premierem Enrico Lettą. Oprócz tego, prezydent Rosji w poniedziałek wieczorem po raz pierwszy spotkał się z papieżem Franciszkiem.
 
Jak podaje "Interfax", spotkanie w cztery oczy Putina i głowy Stolicy Apostolskiej odbyło się w sali biblioteki watykańskiej, gdzie zwykle mają miejsce rozmowy na wysokim szczeblu. Ta rozmowa trwała trochę ponad pół godziny, po czym prezydent Rosji przedstawił papieżowi członków delegacji rosyjskiej i podarował mu ikonę Matki Bożej Włodzimierskiej. Z kolei papież Franciszek podarował Putinowi majolikę z wyobrażeniem watykańskich sadów.
 
Jednym z głównych tematów podczas spotkania, jak podawano wcześniej, było uregulowanie konfliktu w Syrii. Przypomnijmy, że papież przed szczytem G20 w Sankt-Petersburgu skierował do jego uczestników list, w którym wystąpił przeciwko siłowemu rozwiązaniu syryjskiego problemu. Wezwał też wtedy władze wszystkich krajów do znalezienia możliwości okazania pomocy humanitarnej osobom, które ucierpiały w trakcie konfliktu, a także zaprzestania prowadzenia konsultacji nad wariantami interwencji zbrojnej.
 
"Rosja i Stolica Apostolska opowiadają się za ochroną priorytetu międzynarodowo-prawnych i zasad moralnych w trakcie rozmów międzypaństwowych. Przewidywana jest "synchronizacja zegarków" w kwestii dalszej konsultacji w ramach organizacji międzynarodowych - ONZ, Rady Europy, OBWE. Oczekuje się, że szczególna uwaga zostanie skierowana na ochronę dziedzictwa chrześcijańskiego w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie", - powiedział pomocnik prezydenta Jurij Uszakow.
 
Przed spotkaniem Putina z papieżem Franciszkiem niektórzy eksperci przewidywali, że może ono również dotknąć kwestii stosunków między Watykanem a Rosyjską Cerkwią Prawosławną. Po spotkaniu Putin podjął rozmowy z sekretarzem Stolicy Apostolskiej Pietro Parolinem.
 
Po nawiązaniu stosunków dyplomatycznych między Rosją i Watykanem Putin w 2000 i 2003 roku spotykał się z Janem Pawłem II i w 2007 roku - z Benedyktem XVI. Ani razu jednak nie zaprosił żadnego papieża do Rosji.
 
W połowie listopada Rosję odwiedził arcybiskup Milanu Angelo Scola, który został przyjęty przez patriarchę Kiryła. Rozmawiali na temat problemów chrześcijan na świecie. "Wyrażam głęboki niepokój w kwestii sytuacji chrześcijan na świecie, i to nie tylko tam, gdzie cierpią oni fizycznie, tak jak na przykład na Bliskim Wschodzie, w Afryce i Azji, ale także tak, gdzie mają miejsce ukryte naciski na chrześcijan pod hasłami tolerancji i multikulturalizmu - gdzie usuwane są chrześcijańskie symbole, gdzie zabrania się używać wyrażenia "Boże Narodzenie", a ludziom nie wolno przyjść do pracy z krzyżykiem na szyi, jakoby dlatego, że obraża to ludzi niewierzących i wyznających inne religie. I przy tym widzimy, jak ludzie niewierzący otwarcie realizują swój pogląd na świat, w tym także zapełniając całą przestrzeń informacyjną tą filozofią życia, która w żaden sposób nie jest związana z wiarą", - mówił na spotkaniu patriarcha.

Czytaj także o spotkaniu Medwiediewa (jako prezydenta) z papieżem Benedyktem XVI - tutaj.
 
 
Autor: Elena Muchametszina.
Źródło: http://www.gazeta.ru/social/2013/11/25/5769957.shtml (wgląd: 26 XI 2013).
Data publikacji: 25 XI 2013.
 

sobota, 2 listopada 2013

Babciny patrol

W Kałudze powstał Oddział ochotniczej narodowej drużyny. Prawie wszyscy jego członkowie - "damy po 80-ce".

 
 
W gabinecie dzielnicowego posterunku policji "Olgovka" wszystko urządzone tak, jak być powinno: ikona, popiersie Lenina, kukła Maslenicy i rogi jelenia. To tutaj zbiera się pierwszy w Rosji oddział narodowej drużyny weteranów pracy - 11 ochotników, którzy postanowili zaprowadzić porządek w swojej dzielnicy. "Babciny patrol"- tak nazywają ich mieszkańcy. Każdego dnia o dowolnej porze babcie wychodzą na obchód: wykrywają chuliganów, rozganiają alkoholików, uczą reguł zachowywania się swawolne nastolatki. Na dyżury wyruszają w 3-4 osoby. Ale najpierw - szkolenie. Krótki instruktaż od dzielnicowego i szczegółowy - od głównej drużynowej, Nadieżdy Szilinoj. "Rogi trzeba usunąć - zaczyna Nadieżda Iwanowna, dostrzegłszy, że korespondenci "Ogonioka" zerkają na ścianę. - To poważna organizacja, która zajmuje się profilaktyką wykroczeń przeciwko prawu drogą pogadanek wychowawczych z osobami łamiącymi prawo. A tu jakieś rogi i kopyta".
 

 "Straszymy chuliganów"

Drużyna została założona dopiero kilka miesięcy temu - na bazie organizacji weteranów. "Zbieraliśmy się i wcześniej, - wyjaśnia Nadieżda Iwanowna. - Obchodziłyśmy święta, śpiewałyśmy piosenki. Ale brakowało prawdziwego działania. No to postanowiłyśmy: trzeba pilnować porządku na ulicach. Właściwie to już i kiedyś to robiłyśmy, nie przechodziłyśmy obok łamiących prawo bez upomnienia, ale z legitymacjami - ono jakby solidniejsze, prawda? Dziękujemy policji i administracji miejskiej za to, że poparli naszą inicjatywę. My wszystkie aktywistki od młodości. Zawsze w szyku. Więc kto poradzi sobie lepiej od nas? Znamy tu wszystkie zakątki, wiemy kto, gdzie i z kim mieszka. Lepiej przynosić korzyść swojemu podwórku, aniżeli siedzieć na ławeczce".
 
"A patrolowo-wartowniczych usług u nas nie ma, - stwierdza dzielnicowy Władimir Swiridow. - Według planu dyslokacji powinna być, a nie ma. A tu babcie faktycznie wypełniają funkcje patrolu: obchodzą podwórka, zaułki, patrzą czy nie ma czegoś podejrzanego". Babciny oddział wykonuje obchód zazwyczaj wieczorem, od 7 do 10, i dlatego niektórym aktywistkom przychodzi przepuszczać ulubione seriale. Praca społeczna jest jednak ważniejsza.
 
"Idę - wiem po co idę, - nie bez dumy oświadcza 88-letnia Pelargia Trusowa. - Szukam łamiących prawo, zaglądam w krzaki". Pelargieja Nikanorowna to była radiotelegrafistka, przyfrontowa, jak ona sam objaśnia. Z tego powodu to właśnie do niej zwrócone jest wezwanie dzielnicowego: "Obywateli traktujemy poprawnie, nie stosujemy przemocy". Kilka tygodni temu dawna pani łącznościowiec użyła wobec ludzi siły fizycznej: przy pomocy laski starała się ściągnąć z jabłonki ucznia 5 klasy. "Przecież on łamał gałązki! - tłumaczy się drużynowa. - Jak mogłam przejść obok tego obojętnie? Przecież jestem na służbie". I choć dzielnicowy powtarza po raz kolejny: "Jeżeli zauważycie poważne naruszenie prawa, to żadnych samodzielnych ruchów. Dzwonicie do mnie, wybieracie numer na policję", emerytka jawnie chciałaby otrzymać większe pełnomocnictwo. Zresztą, ona nie tylko jako jedna z pierwszych poparła utworzenie drużyny, ale nawet zaproponowała: "A może będę wychodzić na patrol w wojskowym uniformie. Wszystko mam zachowane. Nawet kabura się ostała. Postraszymy chuliganów!"
 

"Postęp jest"


"A mi się po prostu podoba kontakt z ludźmi, - przyznaje 80-letnia Ludmiła Jugowa. - Nudno siedzieć samemu w domu, a tu rozmawiam, i słuchają mnie". Ich rzeczywiście słuchają i nawet nie rzucają mięsem w odpowiedzi. Dzielnicowy dostrzega pozytywną dynamikę: "Od tej pory jak babcie zaczęły patrolować ulice, zauważamy mniej skarg mieszkańców z powodu picia napoi alkoholowych na podwórzach. Wcześniej prawie każdego dnia dzwonili i przychodzili: "Wladimir Nikołajewicz, na placu zabaw znowu Wasiek z koleżkami się raczą". A teraz nasze drużynowe gonią tych waśkowych. I oni słuchają się, nie oponują, nadzwyczaj rzadko wchodzą w konflikt z babciami. Mimo wszystko nasi ludzie mają szacunek do wieku, nawet ci nadużywający alkoholu".

Pierwsi naruszyciele, których wykrywają tego dnia babcie to właśnie nadużywający. Na dziecięcych huśtawkach siedzi dwóch chłopaków pijących piwo. Zauważywszy babcie z czerwonymi opaskami na rękawach, chowają butelki za plecami: "Rozumiemy w czym rzecz, zaraz sobie pójdziemy". Nie mają gdzie się oddalić, chyba że na sąsiedni plac zabaw. To wiedzą i oni sami, i babcie. "Oczywiście, ludzie chcą odpocząć na świeżym powietrzu, - mówią drużynowe między sobą. - A dokąd mają iść? Przecież nie ma u nas kawiarni, ani domu kultury. To i miotają się wszyscy po krzakach i ławeczkach. Nawet i dobrzy ludzie nie mają gdzie pójść". Ale reguł gry trzeba przestrzegać, dlatego dobrzy ludzie zmieniają miejsce przebywania, a damy z dumą rozglądają się: ale my jesteśmy, co?!

Spożywanie alkoholu w miejscach publicznych - najbardziej powszechny problem, z którym spotykają się drużynowe. I kiedy obok przechodzi typ w starych spodniach od dresu i kapciach, Nikanorowna na wszelki wypadek głośno do niego mówi: "Zaraz ciebie zabierzemy!" Typ aż podskakuje ze wzburzenia: "Przecież jestem trzeźwy!" " Znamy go, - warczy emerytka. - Wiecznie pijany". Potem z zadowoleniem podsumowuje wychowawczej rozmowy: "Boi się nas. Znaczy, że jest postęp".

Kobiety nie uważają, że teraz Rosjanie piją więcej, aniżeli dawniej. Ani więcej, ani mniej - jak zawsze. Stabilizacja. Koniec końców, mężowie wielu drużynowych także byli pijący. "Mój mąż umarł dawno. Pozbyłam się, - wzdycha Pelagia Nikanorowna. - Oj pił, oj pił. O mało mu szklanką w głowę nie rzuciłam. Ja nawet wiersze na ten temat pisywałam: "Wzięła zdecydowanie szklankę, odrzuciła"".

"Gdyby nasi mężowie nie upijali się, to by żyli, - wtrąca się 87-letnia Warwara Filippowna. - Chodziliby teraz z nami, patrolowaliby. A tak to tylko baby ochraniają dzielnicę, wdowy". W grupie jest tylko jedna mężatka, najmłodsza - 65-letnia Zinaida Parfienowa. Pozostałe nazywają ją córeczką. Dziś to ona pierwsza zauważyła podejrzanych nastolatków na ławeczce. "A co ty masz takie brudne nogi? - upomniała jednego z chłopców. - Idź do domu, wymyj nogi. Przecież wiemy, że tu mieszkasz". Nastolatki podejrzanie się chichrają, a drużynowe interesują się: "A alkoholu wam w sklepach zwyczajnie nie sprzedają?" Tutaj chłopcy całkowicie już zataczają się ze śmiechu: "Nie, tylko nalewkę głogową". Tą nalewką, którą normalnie sprzedają w aptece, podchmiela się pół dzielnicy. Niedawno drużynowe wykryły jednego takiego miłośnika aptecznych nalewek - leżał w otoczeniu buteleczek. Ile by nie szarpały - nie dawał znaków życia. "Trzeba wezwać karetkę", - jak tylko kobiety wypowiedziały te słowa, mężczyzna od razu się zerwał: "N-nie trzeba!"

"Majtek nie kupisz"

Emerytki są przekonane, że w kraju powinno być jeszcze więcej takich "organów kontrolujących", wszak za parę lat może być tak, że do tych nastolatków trzeba będzie wezwać pogotowie: nalewka z głogu z triumfem kroczy po Rosji. "Potrzeba jeszcze więcej policjantów, jeszcze więcej drużyn ludowych, - mówi emerytka Jugowa. - Potrzebni nam młodzi i silni wolontariusze". I w ogóle byłoby dobrze, żeby drużynowym dali więcej pełnomocnictw. Na przykład, mogliby prowadzić profilaktyczne dyskusje z rodzinnymi awanturnikami albo z parami, żyjącymi ze ślubem cywilnymi. "To przecież hańba, - niemal chórem wykrzykują kobiety. - Dawniej życie bez stempelka było uważane za nieprzyzwoite, a teraz jest w porządku. Tak nie wolno". A jeszcze trzeba wychowywać Rosjan w wierze prawosławnej, uważa Pelagia Nikanorovna: "Czy sama wierzę? Przecież u mnie w domu jest siedemdziesiąt pięć ikon!" Może i dlatego drużynowym tak podoba się posłanka Mizulina. "Bardzo ją wspieramy we wszelkich poczynaniach, - mówi Nadieżda Iwanowna, czemu towarzyszą przychylne okrzyki jej koleżanek. - Ten seks... Geje, śluby cywilne - niczego, żadnej propagandy nie powinno być ani w prasie, ani w telewizji. Mamy taki dobry kraj, takie szczęśliwe życie. Nie ma po co psuć tego świństwami".

Emerytura Nadieżdy Iwanowny w tym szczęśliwym kraju wynosi 10 tysięcy. "Cztery tysiące, a zimą nawet pięć idą na opłaty, - mówi emerytka. - Dwa tysiące - na lekarstwa. Za resztę żyję. Jak żyję? Tak jak wszyscy tu w drużynie - majtek nie kupisz". Pelagia Nikanorowna ma większą emeryturę: "Mam przecież frontowe... Przyfrontowe. Ale też nie rozpędzisz się za bardzo. Mieszkanie, lekarstwa, pięć tysięcy na białe kapcie odkładam każdego miesiąca... Mało co zostaje".

Ale dzisiaj, jak i wczoraj, dla tych kobiet to nie prywata jest najważniejsza. "My przecież jesteśmy aktywistki, - znowu i znowu przypominają. - Jesteśmy na wszystkich wyborach - w komisjach. Siedzimy na wszystkich spotkaniach weteranów w pierwszych rzędach. Jeśli jest jakieś przedsięwzięcie, spotkanie z posłami albo z działaczami, też tam się zjawiamy". Dlatego wszyscy, którzy nas znają, zupełnie nie są zdziwieni naszą drużynową działalnością. "Na służbę?" - z szacunkiem witają się mieszkańcy z babciami, które jak gospodynie w swoich czerwonych opaskach przechadzają się po rodzimych drogach. "Jak zwykle, -  surowo odpowiadają drużynowe. - Wszystko u was dziś w porządku? Skarg nie ma? A gdzie tam, nie trzeba wdzięczności... Ojczyzna może zdać się na nas".






Autor: Natalia Radułowa.
Źródło: http://www.kommersant.ru/doc/2253855 (wgląd: 25.08.2013).
Data publikacji: 19.08.2013.
 
 
 
 

 
 

niedziela, 16 czerwca 2013

Rosyjska matrioszka - legendy

O rosyjskiej matrioszce z trochę odmiennego punktu widzenia...

 
 
Rosyjska matrioszka znana jest każdemu, zresztą kto w dzieciństwie nie posiadał jej wśród swoich zabawek?  Później stała się ona bardzo drogą pamiątką. Na wszystkich lotniskach, gdzie znajdują się pamiątkarskie witryny z różnorodnymi prezentami dla turystów, wzrok przyciągają obowiązkowo właśnie matrioszki, no i nie tylko na lotniskach... I legend o matrioszce także powstało niemało.
Fot. http://milimili.com/main_articles/milimili.htm
W Rosji w końcu XIX wieku pojawiła się figurka buddyjskiego świętego Fukuruma z Japonii. Przedstawiała mędrca z głową wyciągniętą od poważnych rozmyślań. W środku znajdowało się pięć figurek, włożonych jedna w drugą. A potem nasz mistrz w drewnie Wasilij Zwiezdoczkin stworzył podobne figurki z drewna, a artysta Sergiej Maljutin pomalował je. Pierwsza matrioszka przedstawiała dziewczynę w pospolitym miejskim stroju, a figurek było aż osiem sztuk.
 
Zgodnie z dawną legendą imię Matriona w ogóle było bardzo popularne i rozpowszechnione, stąd widocznie i pojawiła się nazwa "matrioszka". W drugiej legendzie jak gdyby korzenie naszej matrioszki idą aż z samych Indii. Żył tam pewien mędrzec Darume (V wiek), który wzywał ludzi do zrozumienia prawdy poprzez milczącą obserwację i drewniane lalki bardziej odpowiadały temu właśnie... Ponadto istnieje zadziwiająca zbieżność imion Matriona (Matrioszka) oraz staroindyjska Matri (matka). W mitologii Indii boskie matki zawsze personifikowały siły przyrody, a liczbę Matri odliczało się od 7 do 14. Matrioszka - w istocie "matka" - funkcjonuje jako symbol rodziny i składa się z kilku figurek - dzieci, jakby w różnym wieku. Istnieją i inne legendy, związane z matrioszką. Niektóre staroindyjskie podania głoszą, iż pochodzenie figurek sięga trzeciego tysiąclecia przed naszą erą. Ile by takich legend nie funkcjonowało, matrioszka bardzo szybko stała się popularna na świecie, jako symbol rosyjskiej sztuki narodowej.
 
Fot. http://promisly.ru/nhp/semenovskaya-rospis
Jest takie wierzenie, że jeśli wypowiedzieć życzenie i włożyć do środka matrioszki karteczkę z najskrytszym marzeniem, to ono na pewno się spełni... Sama matrioszka to rosyjska kultura i filozofia, to symbol pomyślności każdej rodziny, ciepła oraz domowego zacisza. Prawdopodobnie pierwszy mistrz, który przygotował matrioszkę pamiętał i doskonale znał rosyjskie bajki. Albo inaczej... jedno schowane jest w drugim, i aby dotrzeć do prawdy należy koniecznie dojść do samego sedna, otwierając jedną figurkę za drugą. Możliwe, że tak właśnie przedstawiono prawdziwy sens życia, a wspaniała zabawka, jaką jest matrioszka, to historyczna pamięć rosyjskiego narodu. Jakikolwiek sens nie byłby powiązany z istotą tej figurki, matrioszka po dziś dzień przyciąga i raduje nasze oczy.

Więcej na temat matrioszek tutaj oraz tutaj.

Autor: Brak danych.
Źródło: http://mlynarzhevskaya.ru/matreshka-i-ee-korni-interesnye-fakty/ (wgląd: 16.06.2013).
Data publikacji: 2.11.2012.