Wiadomości z Rosji

Znajdujesz się na blogu, który zawiera przetłumaczone przez jego autorkę, w sposób mniej lub bardziej dosłowny, artykuły zaczerpnięte z rosyjskich portali internetowych, pogrupowane w kilka kategorii, razem tworzące ciekawą, kolorową mozaikę, pozwalającą na spojrzenie na Rosję z wielu perspektyw i zafascynowanie się jej różnorodnością. Pod każdym tłumaczeniem zamieszczone jest nazwisko autora tekstu, źródło oraz data publikacji, o ile jest wiadoma. Serdecznie zapraszam do lektury bloga, w którym każdy odwiedzający z pewnością znajdzie coś interesującego.



niedziela, 17 marca 2013

Co kogo boli(d)?

Kirił Żurenkov, Sergiej Mielnikov, Władimir Tichomirov – o psychologicznym efekcie upadku czelabińskiego meteorytu.

 

Eksplodujący w Czelabińsku meteoryt nie tylko przyniósł miliardowe straty oraz spowodował traumę u ponad tysiąca ludzi, ale i rozbudził w społeczeństwie nowe fobie. „Ogoniok” zbadał ów fenomen.


Mało kto o tym wie, ale czelabiński meteoryt wybuchł równo 100 lat po innym unikatowym wydarzeniu astonomicznym – „wielkiej procesji meteorytów 1913 roku” – z niewielką różnicą wynoszącą sześć dni: „wielka procesja”, kiedy to po niebie nad północną półkulą przemknęły dziesiątki meteorytów, miała miejsce 9 lutego, a czelabiński meteoryt spadł 15 lutego. I tak, w owym 1913 roku, „Ogoniok” poprosił pisarzy i malarzy Sankt-Petersburga, aby opowiedzieli o tym, czego się najbardziej obawiają. W rezultacie wydany został „straszny” numer – prawdziwa encyklopedia fobii początku XX wieku: Wrubel i Wasniecow narysowali wodników i diabły, a Gieorgij Iwanow napisał opowiadanie o zjawie złego Birona, która nawiedziła Petersburg. Co ciekawe, w numerze nie było ani słowa o rzeczach naprawdę niebezpiecznych – ani o przyszłych rewolucjach i wojnach, ani o katastrofach w kosmosie. Łatwo to wytłumaczyć: na początku ubiegłego stulecia nauka wpajała ludziom spokój oraz pewność, tak jak wszelkiego rodzaju mistyka – strach przed niepojętym.

Fot. http://www.kommersant.ru/doc/2120767
Dziś sytuacja zmieniła się o 180 stopni: wampiry i pozostała hołota przekształcili się w idoli nastolatków, natomiast osiągnięcia nauki wzbudzają u ludzi autentyczny strach. Okazuje się, że wraz z poszerzaniem naszej wiedzy na temat otaczającego nas świata poszerza się także i lista zagrożeń, przy czym wielu z nich zwykły człowiek, nie posiadający specjalistycznego wykształcenia, nie potrafi nawet ich sformułować. Nie rozumie, ale boi się. Wystarczy przypomnieć sobie masową histerię związaną z uruchomieniem Wielkiego Zderzacza Hadronów albo oczekiwanie na globalną katastrofę klimatyczną związaną z nieuchronnym końcem świata, spowodowanym upadkiem asteroidy, przepowiedzianym przez Majów. Nawet nanotechnologią, którą lansował pięć lat temu ówczesny premier, okazała się źródłem tajemniczego zła, niszczącego organizmy żywe na poziomie molekularnym. Dodatkowo wspólnym lejtmotywem wszystkich tych niepokojów stało się przekonanie, iż „uczeni nas okłamują”. Jak widać, czelabiński meteoryt spadł na dobrze przygotowaną glebę.

Gdyby coś podobnego miało miejsce w czasach sowieckich, na wybuch w atmosferze nikt nie zwróciłby uwagi, jak zdarzyło się to w lipcu 1949 roku, kiedy na niebie nad Czelabińskiem wybuchł jeszcze jeden, kunaszakskij, meteoryt. Wtedy w gazetach zamieszczono maleńką notkę, obywatele pomruczeli i zapomnieli. Albo, na przykład, czy ktokolwiek pamięta o tym, że 15 lat temu na niebie nad Syberią wybuchł bolid, a moc wybuchu wynosiła 20 bomb atomowych, zrzuconych na Nagasaki? Jednak obecny czelabiński wybuch ludzie zapamiętają na długo, a to wszystko dzięki kamerom samochodowym, które nagrały zdarzenie we wszystkich możliwych ujęciach. Nagrania trafiły do Internetu, w ślad za tym w sieci pojawiły się żarty i przeróbki na temat meteorytu - całymi wiekami ludzie, starając się uchronić przed strachem, wyśmiewali jego przyczynę - a potem jedna za drugą rodzić się zaczęły "teorie spiskowe". "Informacja od Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych: to nasz bombowiec, - pisano na czelabińskich stronach internetowych. - Pilot doleciał do przedmieść, a sam zginął w powietrzu". Dlaczego meteoryt zostawiał za sobą ogon, podobny do ogona paliwa rakietowego? - pytała pewna gazeta federalna. - Dlaczego wybuch meteoryta podobny był do wybuchu rakiety samolikwidującej?" Dziennikarzom na swoim blogu wtórował także członek Rady Dumy Państwowej Władimir Żirinowski, przypuszczający, iż na Czelabińsk napadli Amerykanie. Wkrótce na temat utworzenia niejakiej nowej obrony przeciwmeteorytowej wypowiedziano się i na korytarzach rządowych.

Wystraszeni ludzie nie przyjmują argumentów uczonych, objaśniających to, że ludzie, z zasady, nie mogą kontrolować nawet 90% asteroidów i komet, przelatujących w bezpośredniej bliskości od nas. Oto kilka liczb: każdego miesiąca w atmosferze Ziemi mają miejsce wybuchy - z energią do 300 ton trotylu - niewielkich bolidów. Raz na 10 lat do atmosfery planety przedostają się meteoryty z energią 50 kg trotylu, natomiast takie obiekty, jak asteroidy lub podobne tunguskiemu meteorytowi, odwiedzają nas raz na tysiąc lat.

Tak więc, patrząc na cały ten informacyjny szum wokół meteorytu, warto zapytać samego siebie: czy aby nie oszukujemy się, tak jak nasi przodkowie 100 lat temu? Może bać się trzeba nie kamieni spadających z nieba, ale czegoś bardziej realnego, co już stoi u naszego progu?

Tłum karmi się pogłoskami. Ekspertyza

Wydarzenia ekstremalne, w rodzaju upadku meteorytu w Czelabińsku, na które ludzie nie są całkowicie przygotowani, wyzwalają, oczywiście, nastroje paniczne. Uwidacznia się to w pierwszej kolejności w tak zwanych zagrożonych grupach ludności i ich stanie fizycznym: zaostrzają się choroby chroniczne, zwiększa się liczba samobójstw, wśród ludzi niezrównoważonych psychicznie nasilają się objawy maniakalne. W podobnych przypadkach rozpowszechniają się także różne wieści, na przykład tak zwane pogłoski-straszaki oraz pogłoski agresywne, jak miało to miejsce w Czelabińsku. Upadek meteorytu objaśniano nie tylko przyczynami naturalnymi: utwierdzano się w przekonaniu, że jest to dzieło - jednym razem - rosyjskich żołnierzy, a innym - amerykańskich. Tego rodzaju wiadomości pokazują "paniczny tłum", w którym reakcja następuje po kręgu - ludzie zarażają się nawzajem emocjami. Nieprzygotowanemu człowiekowi trudno jest przeciwstawić się takim nastrojom: może będzie mu później do śmiechu albo wstyd, ale w momencie reakcji kolistej zachowuje się irracjonalnie. Jeśli pogłoski zaczynają się intensyfikować (co w tym przypadku, na szczęście, się nie zdarzyło), to "paniczny tłum" może przekształcić się w "agresywny", którym kieruje już nie strach, lecz gniew. 

Aby zapobiec pojawieniu się "panicznego" lub "agresywnego tłumu", należy zniszczyć pogłoski w zarodku - nazywa się to odstrzałem pogłosek. Takie coś mogłoby przydać się i w Czelabińsku. Można, powiedzmy, zorganizować dowolny atak na pogłoski: wprost ogłosić, że informacja nie jest zgodna z rzeczywistością, ale nie zawsze prowadzi to do oczekiwanych rezultatów. Lepiej działa atak skrzydłowy, kiedy, nie wspominając o pogłosce albo jej temacie, oferuje się ludziom informację przeciwną ze względu na treść. Dla przykładu, w 1986 roku w stolicy jednego z bliskowschodnich krajów rozpowszechniła się pogłoska o tym, że przy państwowej granicy zebrały się wojska wroga. Aby zniszczyć pogłoskę, grupa dziennikarzy, współpracująca z psychologami, zrobiła serię reportaży, w których ukazywano pomyślne życie ludzi rejonów przygranicznych. W ten sposób, poprzez transmisję pośredniej pozytywnej informacji, pogłoska o nieprzyjacielu została "zdławiona".

Ciekawe, że formowanie się "panicznego tłumu" w niewielkim stopniu zależy od nacjonalności oraz kultury. Strach warunkowany jest raczej epoką historyczną - na przykład, w średniowieczu masową panikę wywoływały czarownice. Dzisiaj lęki są inne: jest, dla przykładu, lęk przed skażeniem radioaktywnym, katastrofą lotniczą albo przed asteroidami, które jakoby mogły zderzyć się z Ziemią. Wraz z upływem czasu zmieniają się także źródła pogłosek: jeśli wcześniej upowszechniali je, powiedzmy, taksówkarze, handlowcy albo babcie, siedzące w bramach, tak dzisiaj to informacja z Internetu przyczynia się do "wciągnięcia" do paniki czy agresji. Na nią ludzie na razie nie mają odporności, wszak Internet to stosunkowe nowe medium. Miejmy nadzieję, że z czasem taka "odporność" się wykształci.

Strach jak pandemia. Doświadczenie

W przeciągu ostatnich lat ludzkość cierpiała naraz na kilka ogólnoświatowych fobii.

Problem 2000





W przededniu nowego tysiąclecia użytkownicy komputerów na całym świecie obawiali się tak zwanego "problemu 2000". Rzecz w tym, że w starym zabezpieczeniu programu było przyjęte oznaczać rok nie czterema, lecz zawsze dwiema cyframi (na przykład, nie 1991, a 91). Wielu więc martwiło się, iż daty w komputerach po prostu się wyzerują - mogłaby to być sytuacja krytyczna, na przykład, dla programów finansowych. W niektórych krajach na rozwiązanie "problemu 2000" wydano ogromne pieniądze. Jednakże później specjaliści krytykowali pomysł i nawet przekonywali, że problem nie był wart takiego rozdmuchania.
 
Świńska grypa
 
Masowy wybuch tej choroby miał miejsce w 2009 roku i zmusił WHO do zwiększenia stopnia groźby pandemii do maksimum - 6. stopień. W ten sposób epidemia grypy stała się pierwszą pandemią (czyli epidemią w skali całego kraju lub nawet kilku krajów) od 40 lat. Cały świat obiegła panika: w niektórych państwach i regionach wprowadzono nawet stan wyjątkowy. Jednak później, kiedy strach zmalał, WHO zarzucono rozdmuchiwanie niepotrzebnych lęków oraz to, że całe partie zakupionej szczepionki zostały niewykorzystane.  
 
Koniec świata

Jedna z najbardziej masowych fobii owładnęła światem pod koniec zeszłego roku: na 21 grudnia (według drugiej wersji - na 23) został "wyznaczony" koniec świata. W mediach powoływano się na kalendarz Majów, który akurat kończył się na tym dniu. Wielu z tych, którzy uwierzyli w przepowiednię, próbowali nawet schronić się w specjalnych miejscach na Ziemi - w szczególności na szczycie Bugarach we Francji (z powodu niezwykłej formy  uważany jest przez zwolenników mistycznych prądów oraz ufologów za bazę UFO). Uczeni, w tym specjaliści od Majów, wszystkie te pogłoski obalili, a koniec świata nie nastąpił.

Azbest

Fobia antyazbestowa na świecie zaczęła się jeszcze w latach 70. XX wieku i od tamtej pory nabiera obrotów. Dla przykładu, w 1999 roku Komisja Europejska przyjęła dyrektywę, zgodnie z którą w krajach UE zakazywano używania azbestu oraz wyrobów z azbestu, począwszy od 1 stycznia 2005 roku, a w Londynie nawet dzisiaj działa "Ruch na rzecz zakazania azbestu". Eksperci jednakże uściślają, że istnieją dwa rodzaje azbestu. Pierwszy, amfibolowy, w rzeczywistości jest niebezpieczny i zakazany, a drugi, chryzotylowy (który zresztą wydobywany jest w Rosji), nie przynosi szkody - oczywiście, przy kontrolowanym używaniu.

Briefing

Tahir Bazarow, psycholog, profesor MGU

Ludziom potrzebne są wydarzenia. Sam chciałbym zrozumieć, jak to możliwe, że w epoce sieciowych organizacji i wykształcenia nagle takie zainteresowanie względem końca świata. Według mnie, ludzie potrzebują cudów, ale dobre cuda nie przychodzą do głowy. Chciałoby się cudów takich armagedońskich, apokaliptycznych, coś kończących. Mam pewną hipotezę: rzecz w tym, że zakończenie jest zawsze najbardziej skomplikowane, ludzie umieją zaczynać, podoba im się zaczynać cokolwiek. Ale naprawdę niewielu udaje się zakończyć, tak więc oni oczekują tego, aż się samo skończy.

Źródło: kanał telewizycjny "Дождь".
 
Set Godin, autor książek o marketingu

Ludzie działając, zasadniczo orientują się na strach, nadzieję oraz miłość. Każdy marketingowiec z sukcesami, w tym także i politycy, czerpią korzyści co najmniej z jednej z tych podstawowych potrzeb. Na prykład, Rudolf Giuliani (eks-mer Nowego Jorku, który otrzymał stanowisko dzięki hasłom walki z przestępczością) był, niewątpliwie, kandydatem, pracującym ze strachem. Ciekawie jest zastanawiać się nad tym, jak określone kategorie są związane z różnymi emocjami. I tak, lekarze, otrzymujący pieniądze za obserwacje medyczne, pracują w biznesie, zbudowanym na strachu, podczas, gdy onkolodzy sprzedają nadzieję.




Źródło: prywatny blog Seta Godina.
 
Michaił Winogradow, psychiatra
 
Obserwuje się duże rozpowszechnienie aerofobii w związku ze znaczną ilością katastrof lotniczych. Są też natręctwa - lęk przed zarażeniem się wszelkiego rodzaju chorobami, strach przed ciemnością, zamkniętymi pomieszczeniami, wysokością. Lęk przed samotnością zaczął się wysuwać na przód, ponieważ ludzie zaczęli tracić więzi rodzinne oraz wartości i duża liczba starszych ludzi pozostaje w starym miejscu zamieszkania, podczas gdy młodzież wyjeżdża. Strach przed otwartą przestrzenią. Oczywiście, fobie transportowe w dużych miastach, a zwłaszcza w Moskwie - strach przed jazdą metrem.
 
Źródło: "Komsomolskaja prawda".
 
 
 
Autor: Kirił Żurenkov, Sergiej Mielnikov, Władimir Tichomirov.
Źródło: http://www.kommersant.ru/doc/2120767 (wgląd: 17.03.2013).
Data publikacji: 25.02.2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz