Wiadomości z Rosji

Znajdujesz się na blogu, który zawiera przetłumaczone przez jego autorkę, w sposób mniej lub bardziej dosłowny, artykuły zaczerpnięte z rosyjskich portali internetowych, pogrupowane w kilka kategorii, razem tworzące ciekawą, kolorową mozaikę, pozwalającą na spojrzenie na Rosję z wielu perspektyw i zafascynowanie się jej różnorodnością. Pod każdym tłumaczeniem zamieszczone jest nazwisko autora tekstu, źródło oraz data publikacji, o ile jest wiadoma. Serdecznie zapraszam do lektury bloga, w którym każdy odwiedzający z pewnością znajdzie coś interesującego.



poniedziałek, 29 listopada 2010

Aleksander Emelianenko - wywiad

Wielokrotny mistrz Rosji i świata w sambo, Aleksander Emelianenko, zajęty jest obecnie kręceniem serialu pt. „Wioska olimpijska”. O sporcie, kinie, rodzinie oraz swoich pasjach opowiedział podczas wywiadu z korespondentem „Argumentów i Faktów”.

Rola samego siebie

Fot. http://www.emelyanenko.com/
multimedia/photos/miscellaneous/1248/

- Aleksander, powiedz, dlaczego w ogóle zdecydowałeś się wziąć udział w kręceniu filmu, o czym jest ten serial i na ile ciebie to zajmuje?
- Film jest o sporcie, o małych dzieciakach, które uprawiają sport, o ich życiu codziennym. Serial pokazywać ma to, z czym przychodzi dzieciakom zderzać się każdego dnia.
- Czy jest to film problemowy z twojego punktu widzenia, jako człowieka, który styka się bezpośrednio ze sportem?
- Kiedy będzie już gotowy, wtedy będzie można o nim porozmawiać. Oczywiście, film  będzie związany maksymalnie z codziennymi, realnymi wydarzeniami w życiu.
- Jaką grasz w filmie rolę?
- Rolę samego siebie, rolę Aleksandra Emelianenko.
- Czyli ci wszyscy kibice i fani, którzy zechcą obejrzeć film, będą mogli uznać, iż jakim jesteś człowiekiem?
- Gram tam niewielką rolę, będę pomagać dzieciakowi w jego nielekkiej, sportowej drodze życia.
- A tak w ogóle, czy w twoim realnym życiu miałeś okazję znaleźć się w sytuacji, w której komuś w taki sposób pomogłeś?
- Oczywiście, miałem okazję. Mam całą ekipę Aleksandra Emelianenko, w której występują młodzi sportowcy. Zajmują się mieszanymi sztukami walki bez jakichkolwiek rezultatów, można powiedzieć, zwykli nowicjusze. Ja robię z nich już fighterów.
- Czy ciężko w ogóle jest przygotować człowieka do walki pod względem psychologicznym?
- Psychologicznie człowiek powinien sam się przygotować, ja tego nie zrobię. Niekiedy bywa mi trudno, jako skutecznemu fighterowi, który trenuje sam, upilnować dzieciaki. Kiedy zaczynamy podczas treningu nabierać tempa i iść po cichu w kierunku tych zadań, które dają trenerzy, któreś z dzieci nagle nie rozumie, któreś nie nadąża, któreś odstaje, jeszcze inne nie potrafi. Bywa z nimi ciężko. Ale cieszy, że wszystkie trenują i w trakcie treningów czy podczas sparingów znajdują odpowiedzi na pewne pytania.
- Czy dużo z tych młodych ma jasno wytyczony cel? Czy może to kwestia mody – pozajmują się troszeczkę sportem a potem to rzucają?
- Tak, jest to kwestia mody – trenują i rzucają. Odpowiedzialnych młodych ludzi, którzy chcą swoje życie związać ze sportem, jest bardzo mało. To ciężka praca – zajmować się sportem, tym bardziej dla rezultatów.
- Powiedz coś o swoich treningach.
- Trenuję dwa razy w ciągu dnia – biegam, walczę, boksuję, skaczę, robię pompki, ćwiczę.
- Sam sobie ustalasz program?
- Sam ustalam, ale w porozumieniu z trenerem. A właściwie to ustawiam go sam pod siebie, a trener po prostu w trakcie treningu mnie koryguje.
- Pojawiają się takie opinie, że seriale w większości niezbyt skutecznie wpływają na widzów. Jak odnosisz się zasadniczo do seriali i na ile temat sportu aktualny jest według ciebie dla serialowej formy?
- Temat sportu jest zawsze aktualny i nigdy nie schodzi na plan drugi, ponieważ jest to rzecz zdrowa. To styl życia, który staje się całym życiem. Nie będzie tracić na wartości, czymkolwiek człowiek by się nie zajmował.
- Czy można przy pomocy kinematografii zainteresować ludzi sportem?
- Oczywiście, powoli seriale zaczynają odchodzić tematycznie od tematów kryminalnych, które już wszystkim się znudziły, od wszelkich paskudztw i krwi w kierunku tego, co pokazywać warto: sportowców, młodzież. To, w jaki sposób chcielibyśmy zobaczyć w przyszłości obecne pokolenie, warto pokazywać już teraz i propagować. Chcemy alkohol, papierosy, narkotyki, bandytów – niech pokazują. Chcemy sport, rodzinę, słońce, zdrowy tryb życia – będą sportowcy.
- Co należy zrobić, by trafić do sportowej grupy Aleksandra Emelianenko?
- Wystarczy chęć trenowania, uprawiania sportu. Do nas przychodzą wszyscy chętni, nikogo nie wyganiamy, wręcz przeciwnie – wszystkich przywołujemy. Należy nie dopuszczać do tego, by ciało szwankowało, bo człowiek powinien być zdrowy tak ciałem, jak i duchem.
- Jesteś dumny ze swoich uczniów?
- Oczywiście, bardzo jestem dumny z nich i z ich wystąpień. Sukcesy to wskaźniki tego, jakimi weszli do sportu oraz tego, co się u nich zaczyna przejawiać, czym się zaczynają interesować. Bo jeśli wziąć pod uwagę ich pierwsze turnieje, ich pierwsze wystąpienia oraz obecne, okazuje się, że bardzo dojrzeli. Z tego powodu w pełni i całym sercem będę im pomagać, będę zajmować się moją pasją, będę przekazywać im swoją wiedzę, swoje mistrzostwo. Uważam, iż czymkolwiek człowiek by się nie zajmował po zakończeniu swojej kariery sportowej, jest zobowiązany przekazać swoją wiedzę.

Od przedszkola do sali sportowej

- Powiedz, jak zacząłeś się interesować sportem?

Fot. http://www.emelyanenko.com/
multimedia/photos/childhood/16/
- Pochodzę z bardzo dużej rodziny. Starszy brat Fedor odbierał mnie z przedszkola i brał ze sobą do sali sportowej. Każdego dnia po szkole musiał brać mnie na barana i nieść do sali. Początkowo, kiedy tam przychodziłem, to po prostu siedziałem i patrzyłem, jak trenują starsze dzieci, ale potem już po cichu sam zacząłem skakać, uczyć się i brać udział w treningach.
- Biorąc przykład ze starszego brata?
- No, a jakże? Starszy brat zawsze jest wzorem dla młodszego, nawet jeśli sam tego nie chce. To jest nieuświadomiony proces, młodsze dzieci wszędzie biegają za starszymi, ciągnie ich do nich, starają się być do nich we wszystkim podobne.
- A czy starszy brat jest dla ciebie przykładem do tej pory?
- Naturalnie. On niczego takiego złego na dzień dzisiejszy nie robi. Jestem bardzo dumny z jego wystąpień, dlatego bezwarunkowo i w pełni staram się być do niego podobnym. Ale tylko w sporcie, w życiu nie.
- A dlaczego? Tak dużo jest różnic?
- On mieszka tam, skąd pochodzę, w Starym Oskole. Ja – w Petersburgu. Od tego należy zacząć.
- Ciebie Petersburg przyciąga, jego zupełnie odpycha? Czuje się niekomfortowo w dużym mieście?
- Tak. On się nie może przestroić. Wiesz, jest taka kategoria ludzi… Jemu się w maleńkim mieście wszystko podoba. Jest sala sportowa, jest obok las. Żadnych korków.

Kliczki się nie boję

- Która z odbytych walk najbardziej zapadła ci w pamięć i dlaczego?
- Wszystkie walki pamiętam, do każdej podchodzę tak jak do poprzedniej, rozsądnie. Najważniejsza moja walka jest jeszcze przede mną. Ja dopiero wszedłem na tą sportową ścieżkę, dopiero co zaczynam nabierać mocy.
- Jacy sportowcy z innych krajów odnieśli w twojej dyscyplinie sportu największe sukcesy i dlaczego?
- Póki co większych sukcesów od rosyjskich fighterów nikt nie odniósł. (Śmiech). Nie, bardzo dobra szkoła jest w Brazylii, bardzo dobra też w walkach w Ameryce.
Przede wszystkim jednak ludzi, którzy zajmują się walkami, jest bardzo mało. A także i tych, którzy tym sportem się interesują. To duży problem. Kiedy zaczęto reklamować papierosy i piwo, wszyscy zaczęli pić i palić, zapomnieli o sporcie. A teraz zaczną reklamować sport – i wszyscy będą walić na sale sportowe. Trzeba by było tylko szybko przygotować się na tą chwilę i zdążyć otworzyć sale dla wszystkich chętnych, a tu odwrotnie – zamyka się, zamyka… Nawet ludzie, pragnący zająć się sportem czy oddać syna lub córkę do sekcji sportowej, nie wiedzą dokąd się zwrócić. Buduje się dobre, wielkie, piękne centra sportowe, ale tam trenują tylko jednostki. Lepiej by było zbudować niedużą salę na każdym podwórku, przez którą będą się przewalać całe tłumy ludzi, aniżeli ogromne centrum sportowe na jeden okręg, gdzie trudno się będzie dostać i gdzie będą drogie abonamenty. Sport dziecięcy należy uczynić bezpłatnym.
- Zgodziłbyś się na walkę z którymś z braci Kliczko?
- Zgodziłbym się z ochotą. Nie widzę żadnego niebezpieczeństwa ze strony braci Kliczko w walkach mieszanych. Jako sportowcy są bardzo dobrymi bokserami, wszystko robią w stu procentach prawidłowo na ringu, ale jako fighterzy są ograniczeni. Umieją dobrze bić się jedynie rękami, nie potrafią mocować się, ani dusić, łamać, ani wiązać ze sobą różne techniki. Będzie im bardzo ciężko brać udział w walkach mieszanych, gdyż ten rodzaj sportu jest całkowicie odmienny.
- Czy masz kontakt ze sportowcami, reprezentującymi inne rodzaje sportu?
- Oczywiście, kontaktuję się z nimi. I z bokserami, i z judokami i innymi fighterami.
- Jesteś w ogóle kibicem? Futbol, hokej…
- Bardzo lubię grać w koszykówkę, w piłkę nożną, inne rodzaje sportu bardzo mi się podobają. W hokej chciałbym się nauczyć grać.
- Będziesz oglądać mistrzostwa świata w piłce nożnej w RPA? Komu będziesz kibicować?
- Lepszym…
- Przykro ci, że Rosja nie bierze udziału w mistrzostwach?
- Bardzo mi smutno. (Śmiech). Wiesz, wydaje mi się, że jeśli Rosja nie bierze udziału, nikogo to nie niepokoi, wszyscy już do tego przywykli, u nikogo nie ma już sił, by się tym przejmować.
- Jesteś patriotą?
- Patriotą. Oczywiście, że nie jestem obojętny, tutaj dorastają moje dzieci. I muszę dalej budować życie, tak w rodzinie, w Petersburgu, jak i ogólnie w Rosji. Dlatego nie jest mi bez różnicy, w jakim społeczeństwie będą żyły moje dzieci, czym będą się zajmować.
- Niektórzy mówią, że uprawianie profesjonalnego sportu nie jest zbyt dobre dla zdrowia, czy jest to słuszne?
- Niesłuszne. Wymyślili to ludzie, którzy nie chcą znosić sportowych trudności. Picie i palenie jest o wiele gorsze, aniżeli znoszenie takich ciężarów. I oto odpowiedź na twoje pytanie. To wszystko nieprawda, trzeba się sportem zajmować, iść do sali i nie żałować samego siebie, pracować na rezultaty. I tyle.

Kobiety nie powinny mieć tatuaży

Fot. http://www.emelyanenko.com/
multimedia/photos/tattoo/90/

- Opowiedz o twoich tatuażach, one wielu nie dają spokoju…
- Tatuaże to moje hobby, to część mojego imidżu, część mojego stylu życia, wszystkiego, co jest ze mną związane. W żaden sposób mi one nie przeszkadzają, lecz podobają mi się. Robię sobie tatuaże, żeby odganiały złe duchy…
- Pomaga rzeczywiście?
- Oczywiście, pomaga.
- A jakie zdanie na ten temat ma twoja żona?
- Podobają jej się. Napatrzyła się na mnie i sama chciała zrobić sobie tatuaż. Powiedziałem jej: „nie wolno, tatuś nie pozwala”. Dlatego, że ona by chciała na miesiąc, no może na rok, póki młoda, za 10 lat zacznie jej przeszkadzać. U dziewczyny powinno być ładne, kobiece ciało, delikatna, aksamitna skóra, aby mężczyźnie było przyjemnie dotykać, poprzytulać się do niej.
- Czy zwracasz uwagę na tatuaże twoich rywali?
- Jest mi bez różnicy jak wygląda mój rywal. Ktoś powiedział, że tatuaże na pewno pomagają zastraszyć. No właśnie nie, nie pomagają. Te atrybuty, tatuaże, to wygląd zewnętrzny bardziej dla widza, aniżeli po to, by przestraszyć oponenta.
- Rozmawiamy z powodu kręcenia filmu, a książki napisać nie chcesz?
- Chciałbym, ale jeszcze jestem na to za młody. Zbyt wcześnie, no i nikt książek nie czyta.

Polowania, wędkarstwo… fotografia

- A co byś chciał, jeśli w przyszłości się tym zajmiesz, wyrazić w książce?
- W pierwszej kolejności chciałbym napisać swoją biografię, opisać to, jak zacząłem uprawiać sport, jak trenowałem, zawrzeć jakieś porady techniczne, rekomendacje.
- Nie zrezygnujesz z tego planu?
- Nie. Powiem ci, że w książce zawrę mnóstwo interesujących rzeczy, których nawet jeszcze nikt się nie domyśla.
- Sekrety? Zaintrygowałeś mnie. No ale jakiego rodzaju sekrety?
- Niech to będzie tajemnica. Na tym będzie zasadzone wszystko, cała książka. Na każdej stronie będzie wyjawiony jakiś sekret.
- Tatuaże to twoje hobby, co jeszcze?
- Lubię polować, jeździć na ryby, chodzić do teatru, na koncerty, napisałem już trzy piosenki. Chciałbym zainteresować się fotografią, kupiłem profesjonalny aparat, ale nie mam czasu.
- Co byś fotografował?
- Siebie, rodzinę, ekipę, miasta, kraje. Jest możliwość, by porobić zdjęcia, to nie jest problem.
- Nie wybierasz się nigdzie za granicę?
- Mam teraz pewne propozycje. Chcą mnie przerzucić za granicę, do Europy, Azji, do innych krajów, ale na razie nie chcę wyjeżdżać. Tam są bardzo dobre warunki, ale mam tutaj duże plany, tu są moje dzieci, ukochana ekipa, sportowcy. No jak miałbym ich opuścić, jak ich zostawić?
- Jesteś zatem człowiekiem odpowiedzialnym i w stosunku do sportu i przed ludźmi?
- Jestem bardzo odpowiedzialnym człowiekiem, niekiedy z taką samą odpowiedzialnością podchodzę do ludzi, do swojej rodziny, z jaką podchodziłbym do samego siebie, a potem zaczynam analizować sytuację i dochodzę do wniosku, że w niektórych momentach troszeczkę przeginam pałę, bo nie wolno żądać od innych tyle, ile żądasz od samego siebie.

Autor: Brak danych.
Źródło: http://www.emelyanenko.com/massmedia/publications/2010/6/15/aif/ (wgląd: 29.11.2010).
Data publikacji: 15.06.2010.

środa, 17 listopada 2010

Nowe imię dla bułgarskiego psa Putina

Premier Rosji Władimir Putin zwrócił się do Rosjan o imię dla swojego owczarka bułarskiego.



Premier Rosji Władimir Putin zaproponował Rosjanom, by wzięli udział w wyborze imienia dla szczeniaka, podarowanego mu w trakcie wizyty w Bułgarii. Psa Putinowi sprezentował jego bułgarski kolega Bojko Borisow. Początkowo nazwany został Jorgo, ale później zapadła decyzja, aby dać mu nowe imię.

„Władimir Putin jeszcze nie wymyślił imienia dla szczeniaka, podarowanemu mu podczas wizyty w Bułgarii. Rosjanie mogą pomóc szefowi rządu wybrać imię dla bułgarskiego owczarka. Każdy chętny może przysłać swoją propozycję „męskiego” imienia dla nowego psa premiera na jego stronę internetową”, - napisano w ogłoszeniu zamieszczonym na stronie rosyjskiego premiera.

O propozycjach Rosjan czytaj tutaj.

W ogłoszeniu zaznaczono, iż nowy pupil szefa rządu przeszedł krótką kwarantannę i jest absolutnie zdrowy. Następnie zamieszkał w Nowo Ogarowo.  

Szczeniak jeszcze nie zaznajomił się z innym psem premiera – czarną labradorką Koni, która ma już 11 lat. „Oczywiście, bardzo ważne jest to, jakie stosunki między sobą wytworzą”, - stwierdzono w służbie prasowej premiera.


Fot. http://www.newsru.com/russia/
17nov2010/yorgo.html
W zeszły poniedziałek, sekretarz prasowy szefa rządu Federacji Rosyjskiej Dmitrij Peskow powiedział „Interfaksowi”, iż szczeniak, sprezentowany Putinowi przez jego bułgarskiego kolegę Bojko Borisowa, czuje się dobrze. Według słów Peskowa, pies zniósł przelot z Sofii do Moskwy normalnie.

„Obecnie przebywa on w Nowo Ogarowo, wszystko z nim w porządku”, - powiedział Peskow, nie wspominając, iż po jakimś czasie Jorgo (takie imię nadał psu Borisow) miałby zmienić „miejsce zamieszkania”.

Szczeniak rasy karakachan, który nadzwyczaj dobrze rozmnaża się na Półwyspie Bałkańskim, został podarowany Putinowi przez premiera Bułgarii w zeszłą sobotę po ich rozmowach w Sofii. Po konferencji prasowej Borisow ogłosił, iż podarował Putinowi „owczarka bułgarskiego”, a Putin, wziąwszy psa na ręce, pokazał go dziennikarzom.

Zgodnie z komunikatem bułgarskich mediów, Jorgo urodził się 29 sierpnia, a zatem obecnie ma 2,5 miesiąca.

Karakachan – odporna i silna rasa, w szczególności wykorzystywana do stróżowania. Psy tej rasy mają spokojny charakter, nie są agresywne. Bardzo mocno przywiązują się do właściciela, nie wymagają specjalnej pielęgnacji.

W Bułgarii istnieje kilka psiarni, zajmujących się rozmnażaniem psów tej rasy. Poza Bałkanami pies ten jest mało rozpowszechniony.

Autor: Brak danych.
Źródło: http://www.newsru.com/russia/17nov2010/yorgo.html (17.11.2010).
Data publikacji: 17.11.2010.

Fedor Emelianenko prywatnie i zawodowo

„Pierwszy z sześciu miliardów” – tak nazywa się film dokumentalny, nakręcony w Japonii, opowiadający o najlepszym pięściarzu wśród sześciu miliardów ziemian.


Ekipa Fedora Emelianenki:

Istnieją ludzie, którzy naprawdę są narodową dumą Rosji. Szkoda tylko, że czasami w tym kraju ceni się ich niżej, aniżeli za granicą. Do grona takich ludzi należy, bezspornie, najlepszy pięściarz świata Fedor Emelianenko. Lecz w profesjonalnym sporcie jest jak w teatrze, „króla tworzy dwór”: wielkiego mistrza sztuk walki otaczają wspaniali pomocnicy – trenerzy, kapłan, lekarze itp. […]. Słowem, cała ta ekipa zasługuje na to, aby opowiedzieć o niej ze szczegółami. Zaczniemy oczywiście od najjaśniejszej gwiazdy w tym gwiazdozbiorze. Tak już się złożyło, iż obaj autorzy felietonów tego cyklu są starymi fanami Fedora. Dziennikarz Siergiej Wołoszyn uważnie śledził jego karierę, a redaktor naczelny Jurij Pulver, oprócz tego, jest jeszcze mentorem sztuk walki z trzydziestoletnim stażem, nauczycielem kilku setek podopiecznych, szkolącym nie tylko w Rosji, ale i w Czechach oraz na Słowacji. Jego szkoła jest bardzo podobna do tej, która obecnie związana jest z ekipą Emelianenki. Z tego powodu opowieść ta będzie łączyć w sobie dwa punkty widzenia: narrację dziennikarza oraz komentarz trenera.


                                 Piosenka Fedora Emelianenki

Przeczytaj też informację o filmie z udziałem Fedora - tutaj.

Mixfight (czy też MMA – Mixed Martial Arts – dosłowny przekład z języka angielskiego to mieszane sztuki walki) – walki, w których zezwala się na używanie wszystkich chwytów technicznych (uderzenia rękami i nogami na stojąco, walka na leżąco, w tym atakowanie leżącego rękoma). Zabronione są jedynie chwyty widocznie kaleczące fighterów, uderzenia w pachwinę i w oczy. Mixfight w maksymalnym stopniu przypomina prawdziwą bójkę, gdzie w użycie idzie wszystko, co sportowiec potrafi. Pięściarze MMA wykorzystują najbardziej efektywne chwyty zapożyczone z różnych sztuk walki: boksu, jujitsu, sambo, kickboxingu, tajskiego boksu, karate i innych. Z tego powodu mixfight nazwać można połączeniem najbardziej skutecznych chwytów walki wręcz. Obecnie najbardziej wpływowymi organizacjami w świecie MMA są UFC, Strikeforce i M-1 Global (z tą ostatnią kontrakt podpisany ma teraz Fedor Emelianenko).

W 2000 roku nowicjusz ze Starego Oskoła stoczył swoją pierwszą walkę, a już po roku został mistrzem świata w kategorii ciężkiej. Kolejny rok zajęło mu, aby zdobyć tytuł mistrza w klasie absolutnej i zająć się najbardziej obecnie prestiżowym rodzajem walk bez reguł „Pride”. Szybko wszedł do elity światowej klasy fighterów, oszołomił ich naciskiem, techniką, wytrzymałością, a także tak mało charakterystyczną dla tej „ostrej ekipy” dobrodusznością oraz pełnym szacunku podejściem do rywala.

Te wspaniałe cechy charakteru wyniósł z domu. Nie był wybrańcem losu. Jego ojciec, Władimir Aleksandrowicz, pracował jako spawacz gazowo-elektryczny w elektrostalowni oskołskiego kombinatu elektrometalurgicznego. Matka, Olga Fedorowna, uczy w liceum technicznym tajników zawodu operatora dźwigu.

Fot. http://efedor.ru/gallery/part2/
 Żyło się ciężko: w rodzinie rosła czwórka dzieci. Fedor urodził się jako drugi po starszej siostrze Marinie, a później już na prawach starszego wspierał dwóch młodszych braci -Aleksandra i Iwana. Ci we wszystkim starali się naśladować Fedora, który stał się dla nich wzorem. Geny dały o sobie znać: obaj młodsi bracia z sukcesami zajmują się sztukami walki.
Aleksander jest o pięć lat młodszy od Fedora, wyższy o 9 cm i cięższy o 10 kg. Starszy brat uważa, iż Sasza jest bardziej od niego utalentowany. Żyje i trenuje w Sankt-Petersburgu. Występuje w pojedynkach w sambo. W ramach mixfight wziął już udział w 18 walkach (15 zwycięstw, 3 przegrane). Najmłodszy z braci, Iwan, studiuje w Instytucie im. Lesgafta w Sankt-Petersburgu i również próbuje swoich sił we współzawodnictwie w sambo oraz walkach wręcz.

Można powiedzieć, iż Fedor wyprowadził braci na ludzi, po czym przyszła pora, aby „zagospodarować” swoje własne życie prywatne. Fedor jest żonaty, ma dwie córeczki. W sprawach rodzinnych zawsze bierze pod uwagę zdanie żony, lecz ostatnie słowo najczęściej należy do niego samego:

- A jakże!, - uśmiecha się lekko, - jestem przecież głową rodziny, to ja podejmuję ostateczną decyzję.
 
Fot. http://efedor.ru/gallery/part2/
Od dzieciństwa przywykł do tego, by brać na siebie odpowiedzialność za bliskich. Szkoda tylko, że czasu, aby z nimi pobyć, jest tak mało. Gdziekolwiek jedzie, obok ma trenera, który także mocno przyczynił się do oszołamiającego sukcesu swojego ulubionego ucznia.

Jeśli chodzi o mentora, to co tu dużo mówić, Fedorowi się po prostu poszczęściło. Władimir Woronow, tworząc swoją pierwszą klasę sportową z chłopców, dostrzegł w Fedorze zadatki na przyszłego mistrza. Jednak urzeczywistnić to było nie tak łatwo: Emelianenko jest, jak się to określa, sportowcem „późnego dojrzewania”. Tacy objawiają się w pełnym blasku tylko w dojrzałym wieku. Chłopca trzeba było jeszcze doprowadzić, ochraniając od pokus ulicy i zepsucia, do poważnych walk z najlepszymi profesjonalnymi fighterami świata.

Przez wszystkie te lata Woronow był swojakiem w rodzinie Emelianenko, pomagając rodzicom w wychowaniu syna. Niemniej jednak taką właśnie opieką otacza on wszystkich swoich podopiecznych. Olga Fedorowna za prawdziwe szczęście uważa to, iż los związał jej Fedora z Władimirem Michjłowiczem:

- Jest wspaniałym trenerem i wychowawcą, prawdziwym, odpowiedzialnym mężczyzną. Chłopcy go wprost ubóstwiają. Taka sympatia dzieci jest wiele warta: nigdy nie bywa fałszywą.

Wieloletnia współpraca młodego trenera oraz sportowca z biegiem czasu przerodziła się w przyjaźń. Rozumieją się nawzajem w pół słowa, ich systematyczna praca w tandemie daje porażające rezultaty. Kibice, śledzący walki Emelianenki, przywykli już do niezmiennego widoku postaci Władimira Woronowa, trenera za plecami najsilniejszego pięściarza świata.

Należy wspomnieć też o jeszcze jednym czynniku, który wpłynął na charakter znakomitego fightera – o kibicach.

Dla nich Fedor jest idolem. Zwracając się do niego na stronie internetowej, poświęconej Emelianence (http://www.efedor.ru/), niektórzy z nich zaczynają nawet od słów „Szanowny Fedorze Władimirowiczu!” Fedor z ochotą kontaktuje się w sieci ze wszystkimi swoimi fanami – i z tymi, którzy zwracają się do niego bezpośrednio po imieniu, i z tymi, którzy nazywają go, używając jego otczestwa. Na pytania odpowiada otwarcie, chętnie omawia nie tylko nowinki sportowe, ale i szczegółowo opowiada o swoim życiu, udzielając młodym porad.

Wiadomo: żaden prorok nie jest mile widziany we własnej ojczyźnie. O ile w Starom Oskole, a i nawet w całym obwodzie biełgorodzkim Fedora znają wszyscy, tak w pozostałej części Rosji jest raczej mniej znany. Natomiast prawie we wszystkich zagranicznych krajach Emelianenko jest żywą legendą. W Japonii istnieje nawet jego fanklub. Nie dają mu tam przejść spokojnie przez ulicę, wszyscy starają się jeśli nie dostać autograf mistrza, to chociaż dotknąć najsilniejszego fightera świata. Japończycy mają go za cud natury: tam wiedzą, jakie jest znaczenie sztuk walki, zajmują oni szczególne stanowisko wobec tych, którzy dotarli na szczyt mistrzostwa w Mixfight. Mówi się, że jedyne kolejki w Kraju wschodzącego słońca są właśnie na turnieje, w których walczy Emelianenko, a jego konferencje prasowe gromadzą więcej dziennikarzy, aniżeli wystąpienia znanych polityków. Nie mniejsze poruszenie wokół Fedora ma miejsce także i na kontynencie amerykańskim oraz w Europie Zachodniej. Hollywoodzka gwiazda Jean Claude van Damme jest jego przyjacielem.

Komentarze specjalistów na temat Fedora:

Fot. http://lp-media.satel.com.ua/
www/index.php?newsid=15641
Dziś także i w Rosji jego sława zaczyna przebijać się przez wszelkiego rodzaju „Tańce z gwiazdami” czy „Gwiazdy na lodzie”. Notabene, wśród rodzimych fanów Emelianenki także jest niemało znanych nazwisk. Przykładowo znany producent Josif Prigożin, po obejrzeniu walki Fedora w Japonii, został jego nałogowym kibicem. Profesjonalnym okiem zasłużonego mistrza w judo i sambo uważnie śledzi walki Emelianenki także premier rosyjski Władimir Putin. On nawet i pozdrowi przy okazji kolejnego zwycięstwa i wypowie swoje fachowe zdanie na temat pojedynku.

Mówi się, iż Władimir Władimirowicz Putin dał nawet Emelianence numer swojego telefonu komórkowego, który zna tylko kilka osób na świecie. Na pytania, czy to prawda, Fedor uśmiecha się tajemniczo. O stopniu ich bliskości można jednak sądzić po tym, iż premier zawsze stara się trafić na walki Fedora, siedział obok niego na ostatnich mistrzostwach Europy w judo, zaprosił go na przegląd budowanych obiektów olimpijskich w Soczi – i nie po to, by zwyczajnie obejrzał, lecz również wyraził swoje spostrzeżenia, udzielił profesjonalnych rad. Putin ceni najlepszego fightera świata nie tylko za szybkie i silne ręce oraz nogi, lecz także za światły umysł. Obecnie Fedor robi aspiranturę i przygotowywane jest dla niego miejsce w Dumie Państwowej w ramach partii „Jedna Rosja” na wybory w 2011 roku. Oznacza to, iż pójdzie on w ślady innych wielkich sportowców: Karelina, Kabajewej, Chorkinej. Jest to sprawiedliwe.


Autor: Siergiej Wołoszyn, Jurij Pulver.
Źródło: http://efedor.ru/news/614.html (wgląd: 17.11.2010).
Data publikacji: 21.10.2010.

poniedziałek, 15 listopada 2010

Nowy pies Putina

Z bułgarskiej stolicy premier Rosji Władimir Putin wrócił nie tylko z porozumieniami energetycznymi. Przywiózł także z sobą psa - szczeniaka – owczarka bułgarskiego. Jest to rasa psów stróżujących, oddanych panu i jego rodzinie. Jorgo, bo właśnie tak został nazwany, już zamieszkał w podmoskiewskiej rezydencji Władimira Putina.
Rosyjsko-bułgarskie rozmowy na temat gazu zakończyły się nader nieoczekiwanie. Według protokołu po konferencji prasowej dwóm premierom pozostało tylko podać sobie ręce i pożegnać się. Lecz Bojko Borysow przyniósł niespodziankę.



- Podarowałem premierowi Putinowi psa bułgarskiego i mam nadzieję, że pies ten, typowej bułgarskiej rasy, da mu dużo radości, - wyjawił Borysow. – Chciałem pokazać wam tego psa.
Na salę wniesiono dużego, długowłosego szczeniaka. Putin wziął go na ręce, przytulił, ucałował. Szczeniak od razu poznał nowego pana – polizał w odpowiedzi. Pies pochodzi z prywatnej hodowli szefa bułgarskiej Rady Ministrów. Nazywa się Jorgo i jest bardzo dostojnym przedstawicielem rasy karakachan, znanej też pod nazwą owczarek bułgarski. Pies ten jest znakomitym stróżem, niewiarygodnie czujnym i gotowym do obrony. Nie jest agresywny, ale, jeśli jego panu będzie grozić niebezpieczeństwo, bez zastanowienia może użyć zębów. Z tego powodu do człowieka przywiązuje się od razu i na zawsze.
Fot. http://www.vremya.ru/2010/
208/8/264956.html
Władimirowi Putinowi często ofiarowywane są zwierzęta, niekiedy dość egzotyczne. Prezydent Turkmenistanu Gurbanguły Berdimuhamedow przysłał dwa leopardy azjatyckie, były prezydent Mołdawii Władimir Woronin sprezentował żywego krokodyla, a król Jordanii – trzy czystej krwi arabskiej konie. Jednak nie wszystkie te zwierzęta zostały u rosyjskiego prezydenta. W rezydencji Nowo Ogarowo, oprócz słynnej ulubienicy labradorki Koni (notabene, jest to prezent od szefa Ministerstwa Spraw Nadzwyczajnych Sergieja Szojgu), żyją tam: koza Skazka (ros. Сказка – Bajka), karłowaty koń Wadik i dwa pudle Tosia i Rodeo.

 Teraz do tej kompanii dołączył także Jorgo.
- Nie wiem, jak się zapoznali z Koni, - powiedział rzecznik prasowy premiera Dmitrij Peskow. – Ale zapewne Władimir Władimirowicz pozostawi go sobie. Szczeniak pojechał do domu, do Nowo Ogarowo.
Fot. http://www.molgvardia.ru/nextday/
2010/11/15/20679
Zgodnie ze słowami Peskowa, pies bardzo spodobał się Putinowi, choć „jeszcze nie dowiedzieliśmy się co to jest za pies. Ogromny, ale bardzo fajniutki”. Jeśli premier Putin zadecyduje zostawić psa, owczarka bułgarskiego u siebie, nie wykluczone, że Jorgo otrzyma nowe, domowe imię.

O propozycjach imienia czytaj także tutaj.

 
Autor: Anastasia Sawinych.
Źródło: http://www.izvestia.ru/obshestvo/article3148328/ (wgląd: 15.11.2010).
Data publikacji: 15.11.2010.

niedziela, 14 listopada 2010

Szamanizm syberyjski


Bogate tradycje szamanizmu na Syberii stanowią pierwotny magiczny kompleks, jedynie częściowo powiązany z innymi kulturami. Może wydawać się to dziwne, ale z rosyjską magią w tradycyjnym rozumieniu szamanizm syberyjski nie ma praktycznie nic wspólnego. Mowa tu o pradawnych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie, praktykach północnych ludów Bajkału, Zabajkala, Ałtaju. Są to terytoria nie skażone wpływem postępu naukowego oraz wszechobecnej cywilizacji. Szamanizm to nie tylko sztuka magiczna, lecz także system światopoglądowy, bardziej lub mniej wspólny dla ludów tureckich i plemion Syberii, u których istnieją podobne praktyki.

Wyobrażenia o otaczającym świecie.
W syberyjskim szamanizmie nie może istnieć teoria w potocznym rozumieniu tego słowa, ale jednak wyobrażenie o budowie otaczającego świata w tym środowisku kulturowym jest dosyć czytelne. Zgodnie z wierzeniami szamańskimi, Wszechświat dzieli się na dwie bytowe sfery – codzienną i sakralną. Ta ostatnia składa się z trzech „warstw”, trzech światów, nie mających jednakże żadnego związku z europejskim okultystycznym rozdzieleniem przestrzeni. Świat wyższy to swoisty klasztor rozlicznych bóstw, niższy – złych duchów i umarłych, średni zaś jest typowo ziemski. Ciekawe, że przez Abaasy – duchy – zasiedlone są wszystkie trzy światy, i ze wszystkimi tymi duchami szaman może współdziałać. Wśród najbardziej znaczących mieszkańców światów wyższego oraz niższego można wymienić Ulgena – bóstwo naczelne, odpowiednik boga-stwórcy, oraz Erlika – władcę świata niższego, uważanego jednak za współuczestnika stworzenia człowieka. Wierzenia tureckich ludów Syberii zupełnie wolne są od wpływów chrześcijańskich i ogólnie europejskich, ponieważ wyobrażenia o światach wyższym i niższym nie są związane z ideą piekła oraz raju. O wiele bliższy temu systemowi światopoglądowemu jest kompleks wierzeń egipskich, utrzymujących, iż po śmierci człowiek żyje dalej tak, jak żył do jej nadejścia, tyle że w innym wymiarze.
Kim jest szaman. Istota szamańskich zdolności.
Słowo „szaman” pojawiło się w języku tunguskim. W przybliżonym tłumaczeniu oznacza „podróżnika między światami”, co niezwykle dokładnie odzwierciedla istotę działalności takiego człowieka. Praktycznie cała szamańska magia zbudowana jest na interakcji z istotami nadprzyrodzonymi, którymi dla niego wypełnione są wszystkie trzy światy.
Szaman jest swego rodzaju pośrednikiem między ludźmi i duchami. Dla rodu czy plemienia nie jest tylko ważnym, lecz jednym z najważniejszych ludzi. To do niego zwracają się z każdym pytaniem, tylko on może pomóc w przypadku choroby, nieurodzaju, pomoru zwierząt. Wszyscy boją się jego gniewu. Niemniej jednak, w odróżnieniu od afrykańskich czarowników, syberyjscy magicy w większości ukierunkowani są na pozytywną, białą magię. Ciekawe jest, iż „dobry” i „biały” szaman, a także „zły” i „czarny” – to zupełnie różne określenia. „Czarny” szaman – to ten, który wykorzystuje pomoc kamłania w celu dokonywania magicznych czynów, biały zaś – nigdy nie wykonuje kamłani. W obecnych czasach „biały” szamanizm praktycznie należy już do przeszłości.
Kamłanie przedstawiają sobą szczególne rytualne działania, odbywane przez czarownika w celu zapadnięcia w trans. W takim stanie otwierają się kanały energetyczne, więź ciała subtelnego z fizycznym osłabia się i daje to szamanowi możliwość dokonywania „szamańskich podróży”, a także wchodzenia w kontakt z innymi nadprzyrodzonymi istotami.



Szamanem człowiek nie staje się z własnej woli, lecz z rozkazu duchów, wybierających go do tego celu. Podobny z zewnątrz wybór pojawia się w stanie tak zwanej „choroby szamańskiej” – swoistego duchowego stanu, bliskiego do transu oraz stanu go poprzedzającego.  Z reguły objawienie się znaków „wybrania” człowieka na szamana można zaobserwować jeszcze w dzieciństwie. Zgodnie z wierzeniami syberyjskich ludów, „choroba szamańska” powstaje od tego, że „kut” – nieprzetłumaczalne słowo, bliskie znaczeniu „duszy” – przyszłego szamana porwany zostaje przez Abaasy. Następnie „kut” oddaje się na „wychowanie” duchom jednego ze światów. W efekcie szaman może wykonywać kamłanie do tych duchów, które go „wychowywały”.
Zasadnicze cele szamanizmu.
Fot. http://www.tuva.asia/news/russia/page/9/
W odróżnieniu od mnogości innych szamańskich kultur, w których czarownik w zasadzie zajmuje się „globalnymi” sprawami – koryguje pogodę, wpływa na urodzaj, chroni bydło, itp., szaman syberyjski zorientowany jest przede wszystkim na uzdrawianie. Zwyczaje lekarskie szamana syberyjskiego nie mają odpowiedników w stosunku do innych tradycji magicznych. Tutaj nie wykorzystuje się jakichkolwiek rodzajów leczniczych roślin czy ziół. Wszak leczniczy obrzęd związany jest z zaklinaniem duchów poprzez kamłanie.

 Innym obszarem działalności szamana jest magia chroniąca. Jednak skierowana jest ona zasadniczo na jednostkę i jej potrzeby, rzadko – na cały ród czy plemię jako całość. I, na koniec, trzecia ważna gałąź sztuki szamańskiej – magia szkodliwa wszelkiego rodzaju.
Metody działalności szamana.
Podstawową, praktycznie jedyną metodą magicznej działalności dla syberyjskiego szamana są kamłanie. Sam w sobie obrzęd kamłania przedstawia złożony kompleks rytualnych gestów, mających wprowadzić szamana w potrzebny transowy lub okołotransowy stan, a także stworzyć niezbędne energetyczne warunki dla kontaktu z istotami nadprzyrodzonymi. Szaman w żadnym przypadku nie wzywa do siebie duchów, jak to czyni mag tradycji europejskiej. Duchy w szamanizmie zaklina się, błagając je, a sam wykonawca obrzędu przechodzi przez nadprzyrodzone przestrzenie do „miejsca  zamieszkania” tego lub innego ducha, to znaczy podróżuje między światami. Dlatego właśnie kamłanie nazywa się także „szamańskim podróżowaniem”.
Fot. http://users.livejournal.com/_navka_/
Do rytuału kamłania włącza się bicie w bęben oraz słowne zaklinanie duchów, które zawsze jest szamańską improwizacją. Przy czym rzecz nie w wyborze magicznych terminów, lecz w zwartych tekstach mających ubłagać ducha. Bęben jako element rytuału szamańskiego niezbędny jest dla nadania rytmu, a także w charakterze wyjścia za granice świadomości (wszak miarowe, rytmiczne stukanie pozwala bardziej efektywnie wyłączyć rozum i zaangażować skryte, intuicyjne rezerwy).
Kamłanie mogą być wykonywane w różnych sytuacjach, tak na otwartej przestrzeni, jak i w pomieszczeniu zamkniętym (to zwykle zależy od celów odprawiania rytuału), jednak z reguły, podczas przeprowadzania obrzędów uzdrawiających, szaman wykonuje kamłań tam, gdzie znajduje się chory. To znaczy – w domu ludzi, którzy się do szamana zwrócili. Z atrybutów, oprócz bębna, wykorzystuje się ponadto wyobrażenia duchów-pomocników (tych duchów, do których szaman wykonuje kamłanie), a także młotek oraz kij.
Kończąc tą krótką opowieść o tradycjach szamanizmu syberyjskiego, należy zaznaczyć, iż w obecnych czasach totalnej informacyjnej przejrzystości, zainteresowanie szamanizmem syberyjskim stanowi swego rodzaju modę w rosyjskich kręgach intelektualnych. Z jednej strony, pozwala to ludziom zbliżyć się do dawnych praktyk magicznych, nie mających odpowiedników na świecie. Z drugiej – stwarza niebezpieczeństwo pojawienia się pseudoszamanizmu oraz szarlataństwa. W każdym razie należy wspomnieć, iż prawdziwy szaman nigdy nie będzie afiszować się ze swoimi umiejętnościami z dwóch powodów: po pierwsze, autentycznym szamanem może być jedynie człowiek nie dotknięty wpływem cywilizacji, a to znaczy – nie zainteresowany natychmiastową sławą, kryjącą się za ramami tego archaicznego, magicznego świata, do którego przynależy. Po drugie – w szamanizmie wszystko zakryte jest na tyle, iż przyjęło się nawet nie wymawiać na głos imion duchów, do których wykonywane są kamłanie. Szaman doskonale zdaje sobie z tego sprawę: nie opłaca mu się chwalić własnymi umiejętnościami czy próbować wyjawić tajemnice, powierzone jemu przez duchy – Abaasy mogą się od niego odwrócić. Świat magii od niepamiętnych czasów okryty był tajemnicą, i syberyjski szamanizm – nie jest wyjątkiem od tej niezmiennej prawdy.

POLECAM TAKŻE:

Wiadomość o sojuszu szamanów syberyjskich
Szamanizm u Jakutów
 Muchomory w tradycji ludów Syberii

Autor: Brak danych.
Źródło: http://www.cosmocenter.ru/default.aspx?Page=Articles&ArticleID=113 (wgląd: 14.11.2010).
Data publikacji: 6.01.2008.

sobota, 13 listopada 2010

O możliwości rosyjsko-polskiego pojednania

Czy Rosja i Molska może zakończyć „dawny spór Słowian”?

Prezydent Polski Bronisław Komorowski podczas spotkania z Dmitrijem Miedwiediewem przyznał, iż ma nadzieję „ujrzeć jasną perspektywę rosyjsko-polskiego pojednania”. Oczekuje się, iż nastąpi ono na początku grudnia. Rosyjscy liderzy nie odbywali oficjalnych wizyt w Polsce od 2002 roku. I co tu dużo mówić, wzajemne stosunki naszych krajów przez cały ten czas nie były nazbyt ciepłe. Jednakże większość Polaków, z którymi rozmawiała korespondentka „Izviestii”, wierzą, iż lód między Warszawą i Moskwą zaczął już topnieć. 
Fot. http://www.izvestia.ru/politic/
article3148286/
Warszawa późną nocą. Na placu przed Pałacem Prezydenckim podejrzanie ciemno – jakiś czas temu wyłączono iluminacje, aby nie przyciągać zbytniej uwagi.
- Natychmiast po katastrofie smoleńskiej wszystko było zupełnie inaczej, - mówią Warszawiacy. – Ludzie z całego miasta przynosili tu kwiaty i znicze na pamiątkę tych, którzy zginęli, było to miejsce autentycznej żałoby. A teraz atmosfera zrobiła się bardzo niezdrowa.
Po prawej stronie spokoju pilnują policjanci, po lewej – dziennikarze, czekający na prowokację. I jedni i drudzy kontrolują grupy ludzi, strzegących drewnianego krzyża. To kopia tego samego „krzyża Kaczyńskiego”, który stał się nowym symbolem sprawiedliwych w przysłowiowej „wojnie polsko-polskiej” – pod osłoną nocy zniknął w wyniku podstępu tajemniczych wrogów.
Po jednej stronie – opozycyjna partia „Prawo i Sprawiedliwość”, po drugiej – liberałowie z prawicowej „Platformy Obywatelskiej”. Przy czym nie tylko między nimi istnieje walka: ze stron gazet i trybun politycznych „wojna polsko-polska” wyciekła na ulicę. Sąsiedzi przestają się pozdrawiać, jeśli dowiadują się o odmiennych upodobaniach politycznych.
Przykładem obecnej degrengolady stała się tragedia w Łodzi. Niepoczytalny mężczyzna wdarł się do lokalnego oddziału „Prawa i Sprawiedliwości” i zastrzelił pomocnika europosła – „z powodu nienawiści do partii i jej lidera”.
„Walczyć” Polacy będą co najmniej do jesieni 2011 roku, kiedy to odbędą się w kraju wybory parlamentarne. Brat zmarłego prezydenta Jarosław Kaczyński ma zamiar zrewanżować się tym razem i chce wykorzystać wszystkie atuty, w tym „kartę rosyjską”.
- Ważnym nie jest to, co się u nas mówi, lecz kto mówi. Właśnie tak trzeba reagować na „straszaki” związane z Rosją. A dokładniej – nie reagować na nie, - wyjaśniają polscy eksperci. Większość uważa, iż zbliżenia Rosjan i Polaków, które pojawiło się ostatnimi czasy, nie można już zahamować.
- Teoretycznie cofnięcie się do poprzedniej sytuacji jest możliwe, jednak w praktyce – mało prawdopodobne. W Polsce pojawiła się nowa świadomość społeczna, - uważa Andrzej Halicki, przewodniczący komisji sejmowej do spraw międzynarodowych. – Obywatele mają zupełnie inne oczekiwania wobec stosunków z Rosją. „Prawo i Sprawiedliwość” natomiast posługuje się totalną retoryką.
Jednym z głównych zagadnień rosyjsko-polskiego wezwania jest śledztwo w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154M. „Prawo i Sprawiedliwość” nazywana jest już „partią jednej katastrofy”. W sejmie prawicowcy urządzili osobne miejsce pamięci z imionami zmarłych należących do tej samej partii. W sali posiedzeń ich miejsca oznaczone są biało-czerwonymi wstążkami – do tej pory puste.
Jarosław Kaczyński, który stracił brata-bliźniaka, na wszelkie sposoby daje do zrozumienia: Rosjanie coś ukrywają, a rządzący „sprzedają interesy narodowe”. Na znak protestu zrezygnował nawet z zasiadania w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i nie przyszedł na warszawski cmentarz Powązki, gdzie osłonięto pomnik ofiar katastrofy lotniczej.
- Nie mam żadnych podstaw uważać, iż strona rosyjska chce negatywnie wpłynąć na bieg sprawy, - powiedział Andrzej Halicki. – Nie słyszałem żadnych pretensji ani od członków komisji rządowej, ani od Ministerstwa Zdrowia, ani od pracowników ambasady. Ale im dłużej będzie trwało śledztwo – a ono, oczywiście, nie zakończy się szybko, - tym bardziej pole do spekulacji będzie się powiększało.
Polacy nie skrywają, iż tak jak dawniej z obawą spoglądają w stronę Moskwy. Przyznają jednak, że często cały problem tkwi w ich własnych kompleksach.
- Istnieje u nas ogromna ilość stereotypów o Rosjanach i o Rosji, - przyznaje poseł Europarlamentu Bogusław Sonik. – Wiele Polaków uważa Rosję za autorytarne państwo, gdzie opinia publiczna ślepo podąża za władzą. Mamy uprzedzenia wymieszane ze strachem, iż Rosja nie zrezygnowała z imperialistycznego marzenia, by swoje warunki dyktować sąsiednim krajom.
W jego gabinecie w Krakowie wisi starodawna mapa, na której Wilno znajduje się w granicach państwa polskiego.
- Nie, to nie jest moje marzenie, - śmieje się Sonik. – To po prostu dla kolekcji.
Sam był w Rosji tylko jeden raz – pojechał do Kaliningradu. „Może i ja sam jestem ucieleśnieniem złych opinii o Rosji, - mówi parlamentarzysta. Jednak przyznaję przecież: nie mamy dosyć kontaktów,  żywych stosunków z Rosjanami”.
Kwestią szczególną dla Polaków jest Ukraina. Mówią wprost: tutaj ich interesy narodowe ścierają się z rosyjskimi.
- U nas Ukrainę nazywa się „bliską zagranicą”, dla Polski to „pas bezpieczeństwa” między nami i Rosją, - mówi były minister obrony narodowej Polski Janusz Onyszkiewicz. – Nie ukrywam, że Polacy byli rozczarowani „pomarańczową” ekipą. Teraz kwestia szybkiego wejścia Ukrainy do UE i NATO nie jest już tak wartościowa. Jesteśmy jednak zainteresowani, aby Ukraina została członkiem Unii.
Według niego, wszystko opiera się na sprawach z dawnej przeszłości.
- Do połowy XVII wieku prawie cała Ukraina znajdowała się w granicach Rzeczypospolitej. Kraj ten zajmuje czułe miejsce w naszym sercu. Polacy mają poczucie historycznej odpowiedzialności za Ukrainę, - wyjaśnia Onyszkiewicz. Gdyby wiedzieli o tym Ukraińcy. Szczególnie mieszkańcy Doniecka lub, na przykład Sewastopola…
Prawda, „dawny spór Słowian między sobą”, jak powiedział klasyk. Notabene, tutaj pamiętają, iż Puszkin nie tylko przyjaźnił się z Adamem Mickiewiczem, ale nawet zazdrościł sztuki improwizacji swojemu polskiemu koledze. Dziś w Warszawie marzy się o tym, by Rosja rozmawiała z Polską „jak równy z równym”. „My, oczywiście, nie jesteśmy Stanami Zjednoczonymi ani Francją, ale mamy jakieś znaczenie w UE i nawet w NATO”, - przypomina Onyszkiewicz.
Polacy cenią eleganckie gesty, także w polityce. Doskonale pamiętają, od czego zaczęło się ich pogodzenie z Niemcami. W połowie lat 60. XX wieku polscy biskupi zwrócili się do niemieckich braci w wierze z prośbą o chrześcijańskie przebaczenie. „Co Niemcy mają wybaczać Polakom?!” – oburzano się wówczas w Polsce.
- Proponowano nam, byśmy pielęgnowali w sobie nienawiść do Niemców jako swego rodzaju skarb narodowy, - wspomina Adam Rotfeld, były minister spraw zagranicznych Polski, a obecnie – współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych. – Z Rosjanami wszystko było inaczej. W końcu nie tylko my, ale i oni byli ofiarami stalinowskiego reżimu. I trzeba zrozumieć, że współczesna Rosja nie jest po prostu kontynuacją Związku Radzieckiego, lecz nowym państwem, które szuka swojej drogi. I ono też ma swoje narodowe interesy.
Grupa do Spraw Trudnych wymyśliła w 2008 roku, by rosyjscy i polscy uczeni mogli przedyskutować najdelikatniejsze kwestie XX wieku. W Rosji już pojawiły się już owoce ich pracy – ciężki tom „Białe plamy. Czarne plamy”. W Polsce przetłumaczą go w związku z wizytą Dmitrija Miedwiediewa. Pora, na koniec, zostawić historię historykom, zgadzają się sami Polacy.

Rys. http://www.proficinema.ru/mainnews/
festival/detail.php?ID=94738
I z uśmiechem mówią: każdego roku w Polsce przeprowadzane są ankiety na temat tego, kogo lubią a kogo nie lubią Polacy. I oto Rosjanie pewnie weszli na listę tych pierwszych. Polacy sami potrafią żartować ze swoich fobii – i wypuścili reklamę: „niziutko, niziutko” nad polską ziemią przelatuje rosyjski „Sputnik”. Jest jednak pokojowy i niegroźny. Tak właśnie nazywa się festiwal kina rosyjskiego, który cieszy się w Polsce ogromnym zainteresowaniem. Notabene, odbywa się on w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki – w tej samej „stalinowskiej wysotce”, którą jeszcze kilka lat temu Polacy chcieli zburzyć.
Rosyjskie filmy można znaleźć także na sklepowych półkach – „Samolot w płomieniach”, „Ballada o żołnierzu” i „Lecą żurawie”, „Wojna i pokój” i nawet „Pancernik Potiomkin”. Są też i książki o wschodnim sąsiedzie – nie wszystkie pełne nienawiści. Niedawno wydano zbiór pt. „Rosja” polskiego poety i eseisty, laureata literackiej Nagrody Nobla Czesława Miłosza. Jak mądrze powiedział: „Opisać pogmatwane źródła sporów jest tak samo trudno, jak opisać przyczyny konfliktu dwóch rodzin, od niepamiętnych czasów żyjących na jednej ulicy”. W Polsce istnieje nadzieja, iż droga do dobrosąsiedztwa wreszcie została otwarta.

Autor: Jekaterina Zabrodina
Źródło: http://www.izvestia.ru/politic/article3148286/  (wgląd: 13.11.2010).
Data publikacji: 13.11.2010.