Wiadomości z Rosji

Znajdujesz się na blogu, który zawiera przetłumaczone przez jego autorkę, w sposób mniej lub bardziej dosłowny, artykuły zaczerpnięte z rosyjskich portali internetowych, pogrupowane w kilka kategorii, razem tworzące ciekawą, kolorową mozaikę, pozwalającą na spojrzenie na Rosję z wielu perspektyw i zafascynowanie się jej różnorodnością. Pod każdym tłumaczeniem zamieszczone jest nazwisko autora tekstu, źródło oraz data publikacji, o ile jest wiadoma. Serdecznie zapraszam do lektury bloga, w którym każdy odwiedzający z pewnością znajdzie coś interesującego.



wtorek, 22 lutego 2011

Tajemnica śmierci cara Aleksandra I

W 1836 roku w guberni permskiej zatrzymany został przez władze staruszek, nie posiadający paszportu i odmawiający podania swojego imienia. Władze osadziły go w Krasnorieczeńskiej gorzelni państwowej, gdzie w ciągu prawie trzydziestu lat, aż do samej śmierci w styczniu 1864 roku, był niezwykle szanowany za mądrość, rozum i pobożność. Znany pod imieniem Fiodora Kuźmicza staruszek wyrażał się w sposób nader literacki, wyróżniał się wyrafinowanymi manierami i bywał nawet w Paryżu w pamiętnym 1812 roku. Sława o Fiodorze Kuźmiczu rozeszła się po całym bezgranicznym imperium, a plotki nazywały go carem Aleksandrem I.


Imperator Rosji i król Polski Aleksander I według oficjalnej wersji wydarzeń zmarł 19 listopada (2 grudnia) 1825 roku w niewielkim miasteczku na południu Rosji – Taganrogu. Podczas krótkiego wyjazdu na Krym przeziębił się i, wróciwszy, długo skrywał chorobę przez lekarzami oraz małżonką Elżbietą Aleksiejewną. Choroba okazała się poważniejszą, aniżeli osądziły to pierwotne przypuszczenia doktorów, doprowadzając do śmierci monarchy.
            Jednak wkrótce po ogłoszeniu o śmierci Aleksandra I po całej Rosji rozniosły się słuchy o tym, że imperator zrezygnował z tronu i oddalił się od świata, pozorując własną śmierć.
            Wiadomo, że nigdy nie dowiemy się tego, co wydarzyło się w Taganrogu. Świadkowie śmierci cesarza, jego małżonka i najbliższy przyjaciel kniaź Wołkoński, zabrali tę tajemnicę ze sobą do grobu. Ponadto, następny imperator – Mikołaj I – zatarł wszystkie ślady, mogące rzucić światło na śmierć starszego brata, niszcząc dzienniki Elżbiety Aleksiejewny. Zresztą, na 8 dni przed śmiercią męża skrupulatna cesarzowa z niewiadomych przyczyn przestała prowadzić zapiski.
Il. http://history.tom.ru/persons/
            Współcześnie wciąż jeszcze zadajemy sobie pytania i ciągle szukamy odpowiedzi.
            A więc, dlaczego cesarz Rosji opuścił Petersburg i znalazł się w zaściankowym Taganrogu? Rzecz w tym, że cierpiącej na gruźlicę Elżbiecie Aleksiejewnej lekarze pilnie poradzili spędzić jesień oraz zimę w ciepłym i łagodnym klimacie. Jednak małżonkowie, ignorując południe Europy, nieoczekiwanie wyjechali do Taganrogu, nie najcieplejszego miasta, w którym wiały wiatry ze strony Morza Azowskiego.
            Ten dziwny wybór podyktowany był niechęcią imperatorskiej pary wobec przebywania w centrum uwagi w jakimkolwiek kurorcie europejskim i, przede wszystkim, stanem duchowym Aleksandra I, jaki utrzymywał się podczas drugiej połowy jego panowania. Pod koniec rządów cesarz zmienił się nie do poznania: bywalec salonów światowych i ulubieniec dam przeistoczył się w odludka, spędzającego czas w samotności i na modlitwie. W ciągu całego swojego życia doświadczał on głębokiego poczucia winy z powodu śmierci ojca, cesarza Pawła I, o zaplanowanym morderstwie którego wiedział, lecz nie zapobiegł mu.
            W ostatnich latach panowania wyrzuty sumienia dręczyły go szczególnie mocno – Aleksander I niejednokrotnie opowiadał o swojej chęci wymodlenia odpuszczenia tego grzechu, sądząc, że wszystkie spotykające go nieszczęścia (przedwczesna śmierć dwóch ślubnych córek i kilku pozamałżeńskich dzieci, niszczycielska powódź w Petersburgu jesienią 1824 i wiele innych) były karą za śmierć ojca.
            W drugiej połowie swoich rządów przestał interesować się sprawami państwowymi, które w całości przekazał Arakczejewowi. Zachowały się wypowiedzi różnych osób z otoczenia cara, jednoznacznie świadczące o tym, iż imperatora męczyła władza i marzył on o abdykacji. Prawdopodobnie Aleksander I w ogóle nie chciał zostać carem, wszak w latach 90. XVIII wieku odmówił wstąpienia na tron w miejsce swojego ojca Pawła Pietrowicza, na co naciskała jego babka Katarzyna II.
            Już w 1812 roku monarcha otwarcie przyznał się jednej z arystokratek: „Nie, tron – nie moje przeznaczenie. I jeśli mógłbym z honorem zmienić warunki mojego życia, chętnie bym to zrobił”. W 1817 wyraził opinię, iż rządzący powinien pozostać na swoim stanowisku do tej pory, dopóki pozwalają mu na to siły fizyczne, a po upływie tego okresu powinien się odsunąć. Aleksander zapewnił otoczenie, iż czuje się dobrze, lecz trudno mu przepowiadać, co może wydarzyć się za 10 czy 15 lat.
            Z upływem czasu jego wypowiedzi stawały się coraz bardziej otwarte i ukierunkowane. Pewnego razu, oglądając wojskową formację, którą dowodził jego młodszy brat Mikołaj, Aleksander wyraził zadowolenie, iż młody Wielki Kniaź dobrze wypełnia swoje obowiązki, wszak właśnie w nim widzi on swojego następcę, a przekazanie pełnomocnictwa będzie miało miejsce jeszcze za jego życia (Aleksandrowi znana była chęć następcy, carewicza Konstantyna, by zrzec się tronu i ożenić z Polką Joanną Grudzińską). Widząc zdziwiony i przestraszony wyraz twarzy Mikołaja i jego żony Aleksandry Fiodorowny, imperator zapewnił, że miną całe lata, zanim doprowadzi swój plan do spełnienia.
            Jesienią 1825 pojawiły się wszystkie warunki do pomyślnej inscenizacji: konieczność wyjazdu ze stolicy, niewielka upoważniona świta i ukochana żona, z którą zbliżył się po wielu latach osobnego życia i która wielkodusznie przebaczała mężowi jego liczne zdrady. Ostatnie miesiące życia cara w Petersburgu i Taganrogu – to małżeńska idylla, składająca się z czytania na głos Byrona i Goethego, kolacji we dwoje i nieśpiesznych spacerów pod rękę.
            Odradzająca się miłość do męża i zwyczajna gotowość do poświęcenia się pomogły Elżbiecie Aleksiejewnie przyjąć decyzję męża i pomóc w realizacji jego planu. O tym, jak trudno było jej pogodzić się z decyzją Aleksandra, świadczy opowieść sługi, nijakiego Iwana Anisimowa, który widział niezwykłą  scenę: Aleksander I stał przed zalewającą się łzami Elżbietą Aleksiejewną i całował jej ręce, powtarzając: „Ukochana, wybacz, wybacz”.
            Lekarz cara twierdził, iż jego podpis na protokole sekcji zwłok został sfałszowany. Wątpliwości wywołuje także fakt, iż rezultaty sekcji imperatora nie odpowiadały rzeczywistemu stanowi ciała Aleksandra I. Jednym z przykładów takiej nieścisłości, absolutnie niedopuszczalnej w przypadku osoby cara, był punkt protokołu, stwierdzający, iż zmarły przebył ostre zapalenie prawej nogi, podczas gdy latem 1825 imperator cierpiał na chorobę nogi lewej.
            Dziwne, że pobożny Aleksander nie chciał przed śmiercią widzieć duchownego. Dziwne, że 18 listopada, na dzień przed przewidywaną śmiercią, kiedy, zgodnie z oficjalnymi danymi, stan cara poprawił się, Elżbieta Aleksiejewna nie wiadomo dlaczego przeprowadziła się do sąsiedniego domu, do niejakich Szichmatowych, gdzie zostało przygotowane dla niej mieszkanie. Dziwne, że w nocy, kiedy nastąpiła śmierć cara, najbliżej znajdował się przy nim nie lekarz, lecz najbliższy przyjaciel, kniaź Piotr Wołkoński.
            Dziwne, że przebywający w tym czasie w Taganrogu francuscy lekarze, często dyskutujący ze spacerującym carem, nie mogli rozpoznać go po zabalsamowaniu ciała…
            Kiedy procesja żałobna z ciałem imperatora przybyła do wsi Babino, 20 km od Carskiego Sioła, nocą bez towarzyszącej świty niespodziewanie przyjechała matka Aleksandra Pawłowicza - żyjąca we wdowieństwie caryca Maria Fiodorowna - kobieta mająca swoje lata i, z pewnością, niezbyt silnego zdrowia. Poleciła otworzyć trumnę, a następnie, nie mówiąc ani słowa, długo patrzyła na leżące w niej ciało i szybko odjechała.
            Egzekwie zmarłego cara także miały miejsce nocą (!), w pałacowej cerkwi w Carskim Siole. Członkowie rodziny carskiej po kolei podchodzili do trumny, a kiedy przyszła kolej na Marię Fiodorowną, ta, jak gdyby w odpowiedzi na milczące pytanie zebranych, głośno powiedziała: „Tak, to mój syn, mój drogi syn, mój drogi Aleksander!”.
            Przedrewolucyjni historycy twierdzą, iż Mikołaj I, nie mogąc znieść myśli, iż w jego rodzinnym grobowcu znajduje się ciało plebejusza, nakazał wynieść ciało z Soboru Pietropawłowskiego i pozostawić pusty grób. Jego syn, Aleksander II, niejednokrotnie słyszał o okolicznościach śmierci Aleksandra Pawłowicza, i dlatego nakazał otworzyć grób wujka – ciała jego przodka nie było w środku. Mikołaj II w ogóle nie miał wątpliwości, iż śmierć cara była upozorowana.
            Profesjonalny historyk, Wielki Kniaź Mikołaj Michajłowicz (wspólnie z trzema innymi Wielkimi Kniaziami zostanie rozstrzelany przez bolszewików w styczniu 1919, a nowe władze cynicznie oświadczą, iż ich rewolucji nie potrzebni są historycy), mający dostęp do archiwów państwowych autor kilku obszernych dzieł, badał okoliczności śmierci swojego przodka. Moris Paleolog (ambasador Francji w Petersburgu w latach 1914-17 oraz autor rzędu książek, w tym także i o Aleksandrze I pod tytułem „Dziwny car”), często rozmawiał z Mikołajem Michajłowiczem na tematy historyczne. Pierwotnie przyznając, iż Aleksander I przekształcił się w Fiodora Kuźmicza, Wielki Kniaź potem nagle zmienił swoje poglądy. Ponadto, poruszając temat śmierci imperatora, Paleolog zaznaczył, iż mówiąc o swoim przodku, Wielki Kniaź, „zwykle wyrażający swoje opinie stanowczo i swobodnie, w tym przypadku wykazywał oznaki skrępowania”.
            Śmierć Aleksandra I, albo jego dobrowolna ucieczka(?), została urządzona w taki sposób, że gorzej się nie dało – bezdzietny car oficjalnie nie wyznaczył swojego następcy. Rzecz w tym, że oficjalny spadkobierca, carewicz Konstanty Pawłowicz odmówił objęcia tronu po to, aby móc ożenić się z polską arystokratką Joanną Grudzińską, jednakże kolejnego w linii dziedziczenia Wielkiego Kniazia Mikołaja Pawłowicza nie powiadomiono o tych zmianach, a dokumenty skrywano za rodzinnymi pieczęciami.
            Po śmierci cara w kraju nastąpił straszliwy okres bezkrólewia: Konstanty zrzekł się korony, a Mikołaj nie czuł się uprawniony do jej przejęcia. Właśnie w tym czasie postanowili wystąpić dekabryści, mając nadzieję, iż będące w całkowitym pomieszaniu władze nie będę mogły przeciwstawić się powstańcom. Ale to już zupełnie odrębna historia

            Po 185 latach śmierć rosyjskiego imperatora jak dawniej pozostaje tajemnicą, obracającą się w legendę. Ale jak powiedział jeden z mądrzejszych ludzi: „Może to i lepiej. Czym byłaby  historia bez tajemnic? Jedynie księgowym sprawozdaniem”.

Autor: Wioletta Wiernicka.
Źródło: http://www.gazetarosyjska.pl/pliki/0061.pdf (wgląd: 22.02.2011).
Data publikacji: październik-listopad 2010.

1 komentarz: