Solomon Izrailewicz Ginzburg (poseł Dumy Obwodu Kaliningradzkiego): Zachodnie wrota Rosji – Kaliningrad ma szansę stać się mostem pomiędzy Rosją i Europą.
Kwestia rozwinięcia stosunków Rosji z Unią Europejską jest dzisiaj jedną z najbardziej dyskutowanych. Formują się wokół niej jednak grupy interesów różniących się pod względem motywacji. O ile dla większości mieszkańców Rosji znajduje się ona gdzieś w obrębie dobrych życzeń na przyszłość, to dla Obwodu Kaliningradzkiego jest to kwestia życia i śmierci.
Kluczem jest mapa, jeśli na nią spojrzeć z biznesowego punktu widzenia. Na jakie rynki zbytu może liczyć kompania, która zdecydowała się produkować cokolwiek w Kaliningradzie? Rynki krajów UE, otaczających obwód ze wszystkich stron? Są przed nami zamknięte ze względu na liczne bariery, które latami wznosiła euro-biurokracja, chroniąca Unię przed ekspansją zewnętrzną. Rynek Rosji Centralnej? Oddzielony jest od nas dwiema granicami, a zatem czterema urzędami celnymi. Każdy region okazuje się bardziej od nas konkurencyjny z jednego tylko powodu. Wszystko, na co pozostało nam liczyć, to rynek wewnętrzny samego obwodu. Jednak jego pojemność póki co, niestety, jest zbyt mała dla jakiegokolwiek poważnego inwestora.
Czy można znaleźć sposób, by nasze towary dzisiaj znalazły swoich nabywców w Europie? Są dwa takie sposoby. Pierwszy – przedzierać się na terytorium europejskie poprzez ciernie standardów europejskich. Gra jest warta świeczki, ale to trudny i długi proces z mglistymi perspektywami. Jednakże jest i drugi, bardziej subtelny wariant. Jeśli, póki co, nie możemy sprzedawać Europejczykom nasze towary na ich ziemi, co przeszkadza nam robić to na własnej? Owszem, trudno jest wyobrazić sobie posiadaczy standardów europejskich, jadących na shopping do Riazania czy Tiumenia, albo nawet do Moskwy. Lecz Kaliningrad to inna sprawa: 30 km do granicy, krótszy czas przelotu do Warszawy, Berlina czy Sztokholmu, i bogaty wybór dróg – lądowych, morskich oraz powietrznych.
Dzisiaj Rosja deklaruje zamiar przejścia z Unią na reżim bezwizowy. Oznajmił o tym prezydent Miedwiediew, jest to dziś oficjalne stanowisko naszego kraju. Ale tylko na deklaracjach daleko się nie zajedzie. Niezbędny jest krok, wzmacniający naszą pozycję. Takim krokiem mogłoby stać się wprowadzenie jednostronnego reżimu bezwizowego w kwestii wjazdu do Obwodu Kaliningradzkiego obywateli Unii Europejskiej.
Istnieją już rosyjskie precedensy, które udowodniły swoją efektywność. Sankt-Petersburg, gdzie od kwietnia 2009 roku funkcjonuje reżim trzydniowego bezwizowego przebywania dla turystów z UE, doświadczył istotnego wzrostu liczby turystów z krajów sąsiednich. Tylko z Finlandii w 2010 roku przyjechało tam około 180 tys. turystów, a stan z kwietnia 2011 roku pokazuje, że liczba ta przekroczyła już 50 tys.
Kaliningrad, leżący o wiele bliżej względem stolic europejskich, dzisiaj nie może pochwalić się podobną dynamiką. I nic dziwnego. Nie tak dawno do naszej zatoki przypłynął wycieczkowy statek z Niemiec z 2000 turystów na pokładzie. Zaplanowano, iż dostaną oni sześć godzin na zwiedzenie zabytków miasta. W ciągu pierwszych dwóch godzin kontrola graniczna w porcie zdążyła przepuścić zaledwie 500 osób. Pozostali w efekcie postanowili pozostać na pokładzie statku. Gdyby ktokolwiek chciał specjalnie wyrządzić szkodę imidżowi Rosji, nie mógłby wymyśleć lepszego sposobu, by to uczynić.
Można zrozumieć obawy z powodu tego, iż polityka nadmiernej otwartości doprowadzi do dalszej izolacji od kraju i bez tego oderwanego od niej regionu. Lecz przecież jedyny sposób, by do tego nie dopuścić, to przekształcić Kaliningrad z zamkniętej eksklawy leżącej na uboczu w zachodnie wrota Rosji. W takim samym stopniu, w jakim dzisiaj Władywostok jest przede wszystkim jej wschodnimi wrotami, mostem między Rosją i krajami Azji. Kaliningrad posiada dziś wszelkie możliwości do tego, aby wypełnić analogiczną misję na Zachodzie – stać się mostem między Rosją i Europą, nowym „punktem wejścia” do Rosji dla krajów UE, dla mieszkańców Europy i dla europejskiego biznesu.
Do projektu ramowego porozumienia między Federacją Rosyjską i Unią Europejską koniecznie należy wprowadzić rozdział kaliningradzki. Trzeba zawrzeć w nim trzy bloki: ekonomia, wolność i bezpieczeństwo, wykształcenie i nauka. Obecność Kaliningradu w bazowej umowie rozwiązuje kwestię wspólnych reguł i norm, zabezpieczających kooperację, równość warunków konkurencji, swobodny ruch towarów, usług i kapitałów. Po identyfikacji więzi handlowych i inwestycyjnych określona zostanie baza prawna. Jest to ważny temat we wzajemnych stosunkach europejskiego i rosyjskiego systemu standaryzacji i technicznego uregulowania.
Modernizacja to wejście do współczesności. Problem leży nie w tym, by Kaliningrad dogonił sąsiednie Wilno i Warszawę pod względem standardu życia, a w tym, że, czy chcemy tego czy nie, Obwód Kaliningradzki odbierany jest w Europie jako galowa fasada Rosji. I jeśli fasada ta bardziej przypomina zapadły, złuszczony płot, to jest to problem wyłącznie samej Rosji.
Autor: Solomon Izrailewicz Ginzburg.
Źródło: http://www.ng.ru/politics/2011-07-08/3_kartblansh.html (wgląd: 9.07.2011).
Data publikacji: 8.07.2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz