Obywatele Rosji ubierają się już znacznie lepiej, niż jeszcze te 5-10 lat temu. Pomimo znacznego wzrostu ich możliwości finansowych, obecnie pojawia się ogromna ilość eleganckiej odzieży, o której nawet nie mogą pomarzyć. Aby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na, powiedzmy, obfitość dziwacznych damskich kozaków. W istocie, aktualnie odpadła nawet możliwość chodzenia na pokazy mody. Wystarczy bowiem pojechać metrem, by zobaczyć wielką mnogość glamour-dziewcząt, sympatycznych członków subkultur czy po prostu kobiet modnie się ubierających, które prześcigają nawet każde top-modelki.
Rdzenni Moskwiczanie patrzą z góry na prowincjuszy, którzy, przyjeżdżając do stolicy i podejmując prestiżową pracę, pragną wystroić się, jak koguty. A tu paradoks: wedle tych samych kryteriów cudzoziemcy bezbłędnie rozpoznają u siebie rosyjskich turystów! To, co uważane za normę w Rosji, traktowane jest jako banalne czy niedopuszczalne za granicą. Wyjaśnia się to tym, iż, rozciągająca się między Europą i Azją, Rosja przyswoiła i włączyła w swoje „obowiązkowe menu” mnóstwo wschodnich tradycji. Niektórymi z nich jawią się upodobanie do szyku, rzucająca się w oczy jaskrawość oraz demonstrowanie bogactwa.
Europejczycy z kolei skłonni są uważać za pozbawione gustu to wszystko, co jakkolwiek rzuca się w oczy. Przykład opisany został w jednej z książek Edwarda Limonowa. Przyjechawszy do Rosji, Limonow zaznajomił się ze znanym dziennikarzem telewizyjnym Aleksandrem Niewzorowym, który w pogardliwy sposób patrząc na skromny ubiór Edwarda Beniaminowicza, stwierdził: „Tak teraz ubierają się rosyjscy pisarze za granicą?!”. W odpowiedzi Limonow dał mu do zrozumienia, iż w swojej nowej błyszczącej kurtce Niewzorow przypomina polskiego gastarbeitera, który przyjechał pracować do Niemiec i czym prędzej wydał na drogie ciuchy całą swoją pierwszą wypłatę.
I taka jest psychologia rosyjskiego mężczyzny. W przypadku kobiet mamy do czynienia z jeszcze większym zaniedbaniem. „Rosyjskie kobiety, kiedy wyjeżdżają za granicę, chcą pokazać wszystko, - mówi w gazecie internetowej dni.ru historyk mody Aleksander Wasiliew. – Nie tak dawno prowadziłem seminarium w Stambule i spotkałem moje studentki od razu na lotnisku. Z samolotu wychodzą Angielki, Francuzki, Niemki i kierują się spokojnie do taksówek, jak to wszędzie bywa. I nagle zaczęły wychodzić rosyjskie kobiety…. Nie musiały nawet mówić, że są Rosjankami: obcasy ze strasu, gołe pępki, dżinsy wszystkie z „rozmowami” (tak mówili w XIX wieku o odzieży z maleńkimi detalami) – wszystkie te złote kanciki czy kieszenie na pupach, usiane strasami i napisami „Rich”, „Famous” lub „Love me”. Miały mnóstwo półprzezroczystych koronek. I wszystkie miały „kokoszniki” (czyli czarne okulary marki Coco Chanel, Valentino, Ferre, także usiane strasami). I oto te „królewny-łabędzie” wypływały z lotniska wprost przed oczy wąsatych Turków, i to było interesujące”.
Rosjanki, z reguły, starają się uczynić z samych siebie wystawę wszystkich marek i towarów, zapominając o inteligencji! Szczególnie nie na miejscu wygląda to na wielkim rynku Vanves w Paryżu. Jest tam dużo rosyjskich kobiet, które przychodzą o dziewiątej rano na wysokich obcasach ze wszystkimi swoimi brylantami, ze wszystkimi złotymi łańcuchami, w koronkach, z błyszczącymi torebkami prosto z najbardziej znanych domów mody.
W odróżnieniu od krajów europejskich, w Rosji przyjęte jest, by bogato się malować. Istnieje niewesoły żart o tym, iż Rosjanki z makijażem wychodzą nawet wyrzucić śmieci. „Źle, że Rosjanie w taki sposób siebie pokazują, - narzeka Wasiliew. – Europejski system ekonomiczny jest teraz niezwykle osłabiony, dlatego Francuzi strasznie nie lubią tych, którzy epatują bogactwem, Taka sama sytuacja jest we Włoszech i w Anglii. Ale wszyscy uwielbiają rosyjskich klientów, bo wiedzą, że ci mają mnóstwo gotówki – marzenie kieszonkowca, bo co za problem ukraść torebkę dziewczynie, która na obcasach nie może nawet za nim pobiec. To tylko jedno szarpnięcie – i cała ta wasza gotówka ulatnia się wraz z torebeczką Hermes. Niezwykle często, kiedy wchodzi się do francuskiej restauracji, Francuzi płacą nie kartą kredytową, lecz za pomocą książeczki czekowej, nawet te najmniejsze sumy. I nie lubią, kiedy przychodzą Rosjanie i wymiatają dosłownie wszystko na swojej drodze, kupując wszystko jak idzie. Niekiedy to bardzo zabawne. Rosjanie – nie starajcie się być wystawą wszystkich marek i towarów, starajcie się zawsze utrzymać oryginalność oraz inteligencję."
Z kolei obywatele Rosji z pogardą patrzą na obcokrajowców, którzy chodzą, według Rosjan, w niepozornych wyblakłych koszulach, obwisłych spodniach i powszednich zdeptanych butach. Niemal każdy Rosjanin, patrząc na takiego człowieka, gotów jest zawołać, podobnie jak car Iwan Groźny w słynnym filmie Gajdaja: „Tfu, diabelska odzież!” I dlatego, z pewnością, mimo wszystko każdemu to, co mu się należy.
Autor: Brak danych.
Źródło: http://t2t.ru/blog/helen/nashikh-turistov-legko-uznat-za-granitsei (wgląd: 5.03.2011).
Data publikacji: 15.12.2008.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz