Trzykrotny mistrz świata w sambo zadziwił fanów i nieoczekiwanie zaczął projektować damską odzież. Mimo tego fighter nie porzucił treningów i przygotowuje się do kolejnych walk. Chętnie jednak opowiedział o tym, jak żona Olga wpłynęła na jego decyzję o tym, aby zostać designerem.
Fot. http://www.emelyanenko.com/multimedia/photos/training_before_moscow/1889/ |
- Na randkę z przyszłą żoną przyszedłem przed czasem, - mówi Aleksander Emelianenko, brat najbardziej znanego fightera MMA Fedor Emelianienko. – I to nie dlatego, że źle obliczyłem czas czy się pomyliłem, lecz po prostu bardzo chciałem ją znowu zobaczyć. To była zima, wiał potworny wiatr, ale ja posłusznie stawiłem się na umówionym miejscu i czekałem. Chwilkę przed ósmą zrozumiałem, że istnieje szansa, iż jak tak dalej pójdzie, to Olga zastanie mnie w lekkim stadium odmrożenia i postanowiłem zajść do pobliskiego sklepu po czapkę. Był to sklep sportowy, w którym sprzedawano odzież oraz pamiątki z logo „Zenita”. Olga, widząc mnie w niebiesko-białej czapce z pomponem, długo nie mogła powstrzymać się od śmiechu. A potem poprosiła kelnera w kawiarni, do której poszliśmy, o nożyczki i odcięła mi pompon, zachowując dla siebie na pamiątkę. Miała na sobie palto, wąskie spodnie oraz jasną bluzkę, na nogach buty na obcasie. Piękna, romantyczna, z łobuzerskimi iskierkami w oczach.
Fot. http://www.emelyanenko.com/ massmedia/publications/2010/5/ 24/telenedelya/ |
Gdyby przeprowadzić konkurs na najlepszego trenera od zakupów, Olga obowiązkowo zajęłaby w nim pierwsze miejsce. Uwielbia shopping i szybko mnie do niego przekonała. Jeśli tylko wyjeżdżam za granicę, zawsze solidnie uzupełniam moją garderobę. Pamiętam, kiedyś miałem kontrakt z pewną firmą i w Los-Angeles zabrali mnie do ogromnego magazynu, dali wózek i powiedzieli, że mogę wybrać dla siebie, co tylko chcę. W rezultacie tak się rozbujałem, że wywiozłem stamtąd 200 kg, o mało na samolot się nie spóźniłem. Wszystko rozdaliśmy znajomym. Zawsze jeśli coś im się podoba z rzeczy – oddaję, nie żałuję. Ważne, żeby tylko rozmiar pasował.
Dla mnie samego nie jest tak łatwo dobrać odzież. W większości przypadków przecież jak się szyje: jeśli ktoś ma rozmiar 54 w ramionach, to niby brzuch też powinien mieć ogromny… A u mnie przy szerokiej górze – wąskie biodra i nieustannie muszę oddawać kupione ciuchy, by dopasowano mi je do sylwetki. W przypadku sportowej odzieży też nierzadko wynikają jakieś komplikacje. Dlatego kiedyś usiedliśmy z żoną i postanowiliśmy wymyślić niewielką kolekcję tego typu odzieży. Stworzyliśmy projekty i na ich podstawie w designerskich atelier uszyto dresy, podkoszulki, szlafroki z moimi inicjałami – „AE” i różnymi nadrukami. Pamiętam, że kiedy nadeszły pierwsze egzemplarze, skakaliśmy z radości prawie do samego sufitu. Kilka rzeczy podarowałem znajomym na ich własną prośbę, a pozostałe szybko rozeszły się za pośrednictwem sklepu internetowej na mojej stronie w Sieci. Zamówienia przychodzą nieustannie. I dlatego kiedy BeFree zaproponowało mi, bym spróbował zrobić kolekcję dla nich, nie zastanawiałem się. Każdy model najpierw sprawdzałem na mojej żonie, to ona jest dla mnie najważniejszą muzą. W dalszej kolejności – także na naszych córeczkach: Polince (2,5 roku) i Ksiuszy (10 lat). Żyję w królestwie kobiet. Dlatego kolekcja również jest kobieca.
Perełką w kolekcji jest, według mojej opinii, seria podkoszulek z nadrukami tatuaży. Tatuaże dla mnie samego stały się nieodłącznym elementem mojego image. Mam je na całym ciele. Pierwszy zrobiłem sobie dziesięć lat temu. I wtedy zaskoczyło: chciałem więcej i więcej. Niedawno na przykład wytatuowałem sobie na piersi scenę pojedynki Piereswieta z Czełu-bejem. Pamiętacie początek bitwy na Kulikowym Polu? Olga kiedyś też chciała zrobić sobie tatuaż, ale byłem przeciwny. Już mówię dlaczego: mnóstwo dziewczyn, decydując się na tatuaż, nie rozumieją, że znudzi im się on już za parę lat, a po kolejnych trzydziestu – tatuaż będzie już po prostu „nie na miejscu”.
Fot. http://www.emelyanenko.com/ massmedia/publications/2010/5/ 24/telenedelya/ |
- Sasza nawet na gitarze zaczął teraz uczyć się grać, - włącza się do rozmowy Olga. – W młodości obiecywałam sobie, że mój mąż będzie grać na gitarze, tak jak mój tato. I chyba już na pierwszej randce zapytałam Saszę czy umie grać na tym instrumencie. Wypalił: „Oczywiście”, ale wówczas skłamał. A niedawno sam napisał nawet kilka piosenek.
- Wyszło całkiem przyzwoicie, - stwierdza Aleksander. Moi chłopcy (młodzi fighterzy z drużyny AE Team) chcieli stworzyć piosenkę, która grałaby podczas wyjścia przed walką. Początkowo odmawiałem, ale potem się poddałem, pojechałem do studia i nagraliśmy piosenkę pt. „Jesteś na moim celowniku” (ros. „Ты в моем прицеле”). Dwie inne piosenki nagrałem w studiu u znajomych w Korei. Proponowano mi tam kontrakt na pracę trenera, lecz odmówiłem. Marzę, by reprezentować Rosję na olimpiadzie. […] Olga podczas walki nigdy nie siedzi przy ringu, ale trzyma za mnie kciuki w szatni. Kiedyś chciałem zapoznać ją z tajnikami sambo, ale potem uznałem, że najlepszą dla niej ochroną jestem przecież ja sam.
Autor: Brak danych.
Źródło: http://www.emelyanenko.com/massmedia/publications/2010/5/24/telenedelya/ (wgląd: 11.10.2010).
Data publikacji: 24.05.2010.
Olga Emelianenko - ładna żonka
OdpowiedzUsuńi ciekawy artykuł:)
Mnie się też ten wywiad od razu spodobał i dlatego postanowiłam go przetłumaczyć. Uważam, że fajnie się go czyta, a sylwetka młodszego Emelianenki, jaka się z niego wyłania, z tymi jego komplementami w kierunku żony, wspomnieniami o pierwszej randce i zainteresowaniem projektowaniem ciuchów, jest niezwykle sympatyczna i ocieplająca jego wizerunek. Nie wiem, na ile podoba się to fanom sambo w jego wykonaniu, ale mnie ta mniej brutalna strona Aleksandra bardzo urzekła :)
OdpowiedzUsuńJoanno mogłabys się ze mną skontaktować. Mój mail
OdpowiedzUsuńdominik.wozniak@mma.pl